Kochani
WIOSNA
A najprawdziwsze oznaki tego spostrzeżenia mam o tutaj:
Mariuszu, cieszę się że Ci się u mnie podoba. Ze zdrówkiem już w porządku, jestem już cała zwarta o gotowa aby ruszyć na rabaty
Ewka, no jeszcze chwileczkę, jeszcze momencik...

A pergolę mam podsadzoną różą Astrid Lindgren. Żelazna. Polecam
Ewelina, wciąż jeszcze nie wiem co z tą różą będzie. Ale u mnie pomysły rodzą się na pięć minut przed robotą, a czasami nawet w trakcie
Dorotka, strasznie szkoda by było jakby pastella zmieniła się tak jak piszesz. Bardzo podoba mi się taka jak teraz, ale po Twojej wypowiedzi wstrzymam się z zakupem kolejnej sadzonki. Poczekam co z tą będzie. Co do wykopywanie tulipanów - ja swoich nie wykopuję, a jak na razie wychodzą co roku. Z tym że większość posadzonych mam w koszach żeby cebule nie "uciekały" wgłąb ziemi. No i dokarmiam
Lucynko, z tym upychaniem to i mnie powoli bierze, ale jak tu się powstrzymać jak miejsca tak mało... Ale są miejsca gdzie mam ciut luźniej, bo tam agrowłókninę mam wyłożoną i musiałabym wycinać tam dziury a potem za dużo pielić. Ot taki leniuszek ze mnie
Beata, sił już nabrałam i jestem gotowa ryć w ziemi. ba jestem za tym taka stęskniona że aż trzęsę sie na samą myśl o ziemi za pazurami
Soniu, o, przypomniałaś mi o wysiewach

Ja co prawda pomidorki chcę tylko siać no i może sałatę jak rozsad nie znajdę gotowych, ale i tak trzeba by się porozglądać choćby za ziemią. Na pomysł na rabatę wciąż czekam. Weno przybywaj...
Anka, z tymi szachownicami masz całkowitą rację, ani to ładne ani to zgrabne

Ja jak zwykle z lenistwa nie wykopałam dziadostwa, ale co roku sie na nie zamierzam. Jak masz coś w zamyśle na to miejsce to się nie wahaj. A co do róży, to nie wiem czy pachnie

Sprawdzę jeśli się jednak u mnie uchowa
Asia, dziękuję za miłe słowa

Rbaty robiłam powoli, wszystko swoimi łapkami. Nie wiem czemu mówisz że marzenie ściętej głowy, u mnie na początku tylko ugór chwastów był. Po troszku do przodu i ogródek sama stworzyłam. Marzenia trzeba spełniać
Natalia, dziękuję już jestem zdrowa i gotowa do ogrodowego boju
Tulap, miodek lubię ale tylko w herbacie. Co do juk, to trochę za krótko są ładne, a rabata jest tuż pod oknem. Wciąż czekam aż jakaś wspaniała idea mnie oświeci
Karolina, ja też miaałam ostatnio leniwy czas na forum. Co do zdrówka na szczęście nie przerodziło sie choróbsko w nic poważniejszego i jestem już jak nowo narodzona
Małgosia, zdrówko już ok, mogę ryć w ziemi aż pazury połamię
Iwonka, mam nadzieję że już Cię odpuściło i tak jak ja jesteś gotowa ruszyć na rabaty
Majka, byłam u Ciebie i stwierdzam,że ze swojego czarnego bzu też możesz sobie naleweczkę sporządzić.

Mniam!
Aniu, dzięki za miłe słowa
Ależ już wiosennie
