Elvi 
witaj na wydmie.
Prix P. J. Redouté mogę polecić z czystym sumieniem. Piękne kwiaty w dużych ilościach dość długo utrzymujące się na krzewie. Zapachu nie pamiętam, ale widać nie powala, bo te z wyjątkowym zapachem pamiętam. Jedyna wada to uginające się pod ciężarem kwiatów pędy, zwłaszcza w drugim kwitnieniu. wymaga podwiązywania.
Wszystkie róże Guillot powtarzają dobrze oprócz pięknej Odile Masquelier, ale ona ma to przypisane, dopatrzyłam się tego po zakupie. Bardzo dobrze kwitła w tym roku Georges Denjean, ale to żółta piękność. Z przerwami w kwitnieniu różnie bywa.
Reine Sammut kwitła z krótkimi przerwami, a Laduree nie powtórzyła, ale to nowe róże.
Ta ostnica to Pony Taili.
Aneczko, Pashmina to miss foto, zdecydowanie lepiej wygląda na zdjęciach, o innych zaletach już rozmawiałyśmy.
Wydaje mi się, że nie mam rozplenicy Rubrum, choć strasznie mi się podoba, ale ograniczam ilość roślin zimujących w pomieszczeniu.
Aniu, nie zgadzam się z opinią naszych koleżanek co do Cafe, to nie jest bura szmata, kolor ma cudny, a że reszta szwankuje
Może pokaż oglądającym Pashminę zdjęcia

, wtedy na pewno zmienią zdanie.
Dorota, poczytaj najpierw opinie.
Majeczko, Mary Ann ma u mnie słabą miejscówkę, ale tam mi pasuje, więc nie ma co liczyć na zmianę musi się dostosować. Mam ją tylko dwa sezony, a u mnie róże potrzebują więcej czasu.
Widziałam ją u Justyny, co prawda bez kwiatów, ale to spory krzaczor w przeciwieństwie do mojej.
Marysiu, coś koło 86.
Nie mogę zrozumieć dlaczego wszyscy się zachwycają tą ostróżką Crystal Delight. Ona w realu jest szara, może w bardziej słonecznym miejscu ma więcej lawendowego, ale u mnie nie.
Gosiu, jak coś dobrze kwitnie to małe usterki nie przeszkadzają
Ja też wolę różowe kropki niż czarne plamki
Soniu, na ciebie zawsze można liczyć przy białych różach. Mam jeszcze jedną fajną białą, ale o niej za trochę
Z tym masz rację, róże lepiej wprowadzać powoli, zwłaszcza, że często w pierwszym roku chorują i można się zrazić.
Kolejne róże w podsumowaniu pochodzą z hodowli Poulsena.
Gorgeous hodowca L. Pernille Olsen 2012. To nowa odmiana z serii Paramount, którą zobaczyłam na wystawie Zieleń to Życie w 2014 roku i musiałam ją mieć. Udało się dość szybko ją zdobyć i wylądowała jesienią w donicy, w której rosła przez cały sezon. Zdrowie dobre. Zaszczyciła mnie kilkoma dużymi kwiatami w ciągu całego sezonu. Jakie było moje zaskoczenie, gdy zobaczyłam jej pierwsze kwiaty. Decydowałam się na żółtą różę z ciemnoróżowym brzegiem, ale nie aż tak żarówiastym.
Latałam po ogrodzie z donicą szukając jej miejsca i w końcu wylądowała na wydmie, w miejscówce dla maruderów.
A miała wyglądać tak.
Majestic, hodowca L. Pernille Olsen. Róza z serii Paramount, mieszaniec herbatni.
To jedna z moich najstarszych róż zakupiona na targu jako różowa. Długo szukałam jej nazwy. Początkowo została rozpoznana jako Aphrodite, ale brak zapachu nie dawał mi spokoju. Dopiero rok temu udało się ją zidentyfikować, a spotkanie jej w ogrodniczym rozwiało moje wszelkie wątpliwości.
To piękna róża obsypana licznymi porcelanowo różowymi kwiatami przez cały sezon, które bardzo długo utrzymują się na krzaku. Nie opadają tylko brązowieją i zasychają. Trzeba regularnie je usuwać. Tegoroczne upały nie miały wpływu na obfitość i długość kwitnienia. Jesienią łapie trochę czarnych plamek na dolnych liściach. Zapomniałam pochwalić pięknych ciemnozielonych błyszczących liści.
Sławetnej zimy przemarzła do kopczyka.
Kwitnie do pierwszych mrozów.
Sophia Renaissance, hodowca L. Pernille Olsen. róża z serii Renaissance, mieszaniec herbatni.
Zakupiłam ją na targu w 2011 jako żółtą. To potężna róża dorastająca u mnie do 170 cm o żółtych kwiatach .
Pierwsze kwitnienie jest w zdecydowanie jaśniejszym kolorze. Zdrowie bardzo dobre. Upały znosiła doskonale, a jesienne kwitnienie było zdecydowanie lepsze od wiosennego.
