
Lucynko domyślam się, że uwielbiasz zabawę słowem. Bardzo dziękuję za wychwycenie mojego błędu. Moje kwiatuszki wielce się radują z Twoich pochwał.

Jacku oj tak, masz rację. Kokorycze lubią trochę pokaprysić. Środek najstarszej k. długoowokowej zgnił mi. Na szczęście udało się uratować boczne odrosty i liczne siewki. Natomiast lakolistna miała za sucho. Przesadziłam ją na nową działkę i widzę, że jej to przypasowało.
Zdjęć pierwiosnków jeszcze będzie kilka. Niestety susza przyspieszyła ich przekwitanie.



Eluniu dziękuję Ci za słowa otuchy. Jeden etap już za nami - dach pokryty. O reszcie wolę jeszcze nie myśleć. Wszystko idzie bardzo powoli.
Kokorycze, wbrew pozorom, nie są kłopotliwe. Ważne aby odpowiednio dobrać jej stanowisko pod względem nasłonecznienia, gleby i wilgotności.

Izuniu mam wrażenie, że porwałam się z motyką na słońce. Dwie działki plus pomoc na działce teściowej. to zbyt wiele jak dla mnie. Brakuje mi sił na wszystko. Na FO oglądam tylko zdjęcia. Mam nadzieję, że kiedyś nadrobię zaległości w czytaniu.
Masz rację, wiosna zawitała na dobre. Wszystko mieni się kolorami.
Ja swoja kokorycz 'George Baker' kupiłam pod taką nazwą i chyba się zgadza odmianowo. Nie masz niebieskiej? A chcesz taką?

Może pomożesz mi nazwać moje powojniki z grupy Atragene:


Sajvia jesteś u mnie po raz pierwszy, dlatego witam Cię szczególne serdecznie.
Kokorycze puste i pełne zanikają zaraz po przekwitnieniu. Reszta radzi sobie nieźle aż do przymrozków.

Krysieńko ja wiem, że nie gustujesz w kwiatowych maleństwach. Ale małe też piękne

Bardzo się cieszę, że pierwiosnki zaaklimatyzowały się w Twoim ogródku. Jeżeli potrzebujesz dalszych "posiłków prymulkowych", to służę pomocą.
Współczuję strat "pokretowych'.
