
I wyszło, że niechcący zełgałam bo mi się dwa kolejne Thelocactus "urodziły"...
Thelocactus macdowellii...ale... też u mnie jeszcze nie kwitły a jednego to już kilka ładnych latek męczę, od wczesnej młodości(co prawda jego nie swojej

A że ładny jest skubaniutki to mu tak łatwo nie odpuszczę.
Także wielkie brawa
