Witam piątkowo. Dawno się nie odzywałam, ale trochę przeszarżowałam ostatnimi czasy i załatwiłam sobie kolano. Boli jak sk...., a jak boli to nie ma się nastroju i chęci do pisania. Podobno w pewnym wieku jak się człowiek budzi i go nic nie boli to znaczy że się już nie żyje, ale jeszcze nie umiem się do dolegliwości bólowych przyzwyczaić. Na działkę z tego powodu również nie jeździłam. Muszę się jutro wybrać, gdyż dziś przyszły róże od Starkla. Nie wiem czy uda mi się je posadzić. Wszystko się wyjaśni w poniedziałek czy syn dostanie wolne. Jeżeli nie to będę musiała je tylko zadołować. Sama nie mogę się podjąć, niestety, takiej roboty.
Gorzatko. I Ty mi tak źle życzysz, aby komputer mi padł. Toż to jak bez ręki alibo bez nogi człowiek by się czuł
Piterku. Tak dawno się nie odzywałam, a żurawki już dawno przyszły i posadzone- zamawiałam pod znanym Ci adresem, gdzie było jesienią trochę nowości. Z pewnością wszystkie je masz.
Lodziu. Dobrze, że wespół w zespół udało się odpowiedni link wstawić i teraz łatwo do Ciebie trafić. Wiem, że też dziś dostałaś zamówione róże i krzewy, więc jutro będziesz to wszystko sadzić. Ja liczę na syna, że może w poniedziałek mi posadzi, a jak nie uda mu się to będą zadołowane do wiosny. Trudno - zdrowie ważniejsze.
Gosiu. Moja komarzyca jak ostatnio byłam na działce również zaczynała kwitnąć. Późno jej się zebrało. Koszyczki dla Ciebie stoją od lata i czekają.
Jadziu. Nic pod róże nie mam przygotowane, gdyż ponad dwa tygodnie nie byłam na działce.
Powinnam jeszcze ze trzy róże przesadzić i dopiero robić dołki i sadzić to co dziś przyszło, a zamówiłam 14 róż. Nie wiem jak się z tym uporam.
Oleńko. Weekend już następny się zbliża.

Nie mam tego miskanta i nie kuś kusicielko, gdyż ja już na prawdę nie mam miejsca.

Chociaż dziewczyny na ostatnim spotkaniu podsunęły mi nowe miejsce na trawy i kto wie czy do wiosny koncepcja mi się nie zmieni.
Witam Kasiu w mych progach. Dziękuję za tak miłe słowa o mojej działce.
