mist pisze:Tyle tylko, że rozlegle otoczenie wokół posiadłości pozwala na prowadzenie skądinąd "sztucznych" pni, bo nie uwierzę że były naturalnie padłymi drzewami. Na to co Oni mogą sobie pozwolić, w naszych ogródkowych warunkach czasem gryzie w oczy w otoczeniu ulicy, linii wysokiego napięcia i anteny satelitarnej. Zestaw korzeni w przydomowym ogrodzie - moim zdaniem, wygląda co najmniej śmiesznie ...

Ten ogród był (jak wiele wiktoriańskich ogrodów) podzielony na zielone gabinety, w większości powierzchnią nie przekraczające przeciętnego polskiego ogrodu przydomowego. Nawet się irytowałam że ciasno i ciemno, ciężko było coś sfocić. A pnie jak najbardziej były naturalne, czasem drzewa umierają czy to z powodu burzy, czy chorób, czy po prostu starości.
A czy w przydomowym ogrodzie wygląda to śmiesznie? nie wiem rzecz gustu i upodobań, ja jestem zdania że ogród powinien nawiązywać do krajobrazu. Mnie się podoba takie naturalizowanie i uważam, ze konary czy gałęzie w leśnym zakątku sa jak najbardziej na miejscu. Granica kiczu jest bardzo płynna i ciężko znaleźć złoty środek. Ogród przydomowy zawsze będzie sztucznym tworem. I tak samo można powiedzieć, że śmiesznie wygląda oczko wodne, wodospad czy rośliny leśne pod drzewami owocowymi:)
I przykład (w Anglii dość typowy) łączenia elementów sztucznych z paprociami, jeden z najczęściej odwiedzanych ogrodów - Hidocote Manor:
Mnie zwiedzanie tych ogrodów pomogło inaczej spojrzeć na paprocie, zobaczyłam jak wszechstronne może być ich zastosowanie. Traktuje się je na równi z innymi bylinami. Co wcale nie znaczy że mam zamiar kopiować wszystko we własnym ogrodzie. Bardziej mi się podobały takie aranżacje jak ta powyżej niż sztucznie (chociaż perfekcyjnie) stworzone leśne zakątki z połaciami paproci i innych cieniolubów w ogrodach Bloomów.