C.D.
Mireczko uwierz mi, że ja też bym nie pomyślała tak o irysach. To wyszło tak trochę zbiegiem okoliczności. Jednak efekt mnie samą mile zaskoczył.
Zawsze jest jakiś bilans zysków i strat. Serce mnie będzie bolało, jak mi clemki wypadną, szczególnie te wielkokwiatowe, bo w zeszłym sezonie narobiły mi apetytu, nie powiem

ale co ma wisieć, nie utonie więc będę cierpliwie czekać i starać się - ale czy one to docenią
U nas zimowo, chociaż juz nie tak urokliwie jak przez ostatnie dwa dni. Temperatura w dzień +3, ale wieczorem i w nocy przymarza, więc jak na razie nie ma takiej ciapy.
Byle do wiosny.
Ślę serdeczności
Chinatown chociaż powiem szczerze, że mam nieco wątpliwości. Na większości zdjęć w necie jest pełna, a u mnie raczej pusta w środku. Piękne kwiaty, koloru ciepłej żółci (jak widać mam coś nie teges z tym kolorem), średnich rozmiarów, za to fantastycznie kwitnie, bo bardzo długo i na całych pędach od dołu do góry. Uwielbiana przez owady, niestety przez ogrodnicę niszczylistkę także. A że ma płatki pojedyncze, czy tam nawet podwójne, to efekt działania tej gadziny jest widoczny bardzo mocno. Ma także zdrowe, lśniące liście, mało podatne na plamistość. Jestem z niej bardzo zadowolona, myślę jednak, że gdybym ją posadziła w lekkim półcieniu to by był jeszcze lepszy efekt kwitnienia.
Ewelinko jak już wspomniałam moja przygoda z włoskimi clemkami już zaczęta. Ale ja mam apetyt jeszcze na kilka innych. Poczekam jednak z tym do wiosny. W liliach drzewiastych się zakochałam, martwię się tylko czy ich co przez zimę nie wyjadło. Ale to się niedługo okaże. Nasionek też mam troche, ale czy ja sobie z tym poradzę. I w tej materii jak widać potrzeba mi dużo czasu
Pozdrawiam
A to panna
Sympatia
Ładna, zdrowa, jak na razie szału z kwitnieniem nie pokazała, ale wejściową pergolę oplata nomen omen bardzo sympatycznie. W jej
nogach rośnie
White Prince Charles który swój wdzięk pokazuje nieco później niż główne kwitnienie róży.
Lucynko ja też się zakochałam w tych liliach i aż mnie nosi z niecierpliwości co z nich w tym roku będzie. Bo jeszcze dosadziłam i domówiłam kolejne. Pytanie, gdzie ja to wszystko posadzę, a do tego jeszcze posieję, nabiera wręcz znaczenia egzystencjonalnego

Ale tym się będę martwić później.
Dziękuję za miłe słowa i również pozdrawiam z całego
Flammentanz posadzona po przeciwnej stronie wejściowej pergoli, w nogach ma
Isago
Nie mogę się przyczepić. A róża jest tak znana, że nie będę się o niej rozpisywać. I sama nie wiem, czy lepiej mniej kwiatów a dłużej jak u Sympatii, czy raz a dobrze jak u Flamki .
Mariuszu jak miło Cię znów gościć. A jakoś mnie tak wzięło na wspomnienia. A skoro wspomniałam powojniki, to jak tu nie wspomnieć o kolejnych
osiowych kwiatach na mojej działeczce, czyli liliach i różach. Przecież z pewnością by się poczuły urażone, gdyby się dowiedziały
Ja też dosadziłam lilii na jesieni, oraz nie wytrzymałam i domówiłam jeszcze - mój Pan M z pewnością wyśle mnie do lekarza i każe nie wracać dopóki nie zapiszę się na jakiś odwyk
Prymulki kupiłam i mam nadzieje, że dotrzymają, bo w zeszłym roku takie piękne, niebieskie niestety zaraz mi padły.
Podziwiam rozwagę w zakupach pod możliwości. Ja to jakaś niepoprawna jestem w tym względzie. Ale może z czasem objawy tej choroby złagodnieją
Serdeczności
Indigoletta no taka sobie. Zacznę od tego, że źle ją posadziłam. Jest w zbyt intensywnym słońcu, co ewidentnie nie służy jej kwiatom. Tak więc trzeba będzie ją przesadzić. Kolor - hmmm, jak kto lubi. Niby jasno-fioletowa, ale czasem bardziej sinawa, taka (przepraszam za określenie) trupia. Jak dla mnie ma bardzo ładny zapach i w ogóle kojarzy mi się z jedną, jedyną fioletową różą w ogrodzie mojej mamy z czasów dzieciństwa - dlatego też ją kupiłam. Łapie plamistość i traci szybko liście, a kwiaty mają tendencję do - nie wiem jak to fachowo się nazywa, ale spróbuję opisać - zasuszania płatków zewnętrznych, przez co kwiat nie może się swobodnie rozwinąć. Taka średnia, dam jej jeszcze szansę poprzez przesadzenie w bardziej ocienione miejsce.
Małgosiu witaj, witaj. Twoje pochwały spowodowały pąs na mojej twarzy

Czy tak aby wszystko przemyślane, to był była dalece ostrożna w swojej ocenie. Myśleć i owszem nad tym myślę, ale czy zawsze do końca przemyślę

Ale skoro efekt jest taki, to jest mi bardzo miło i mnie to bardzo cieszy, że podoba Ci się to, co mnie.
Co do moich wysiewów to wierz mi, Twoja ciekawość w porównaniu z moją, co mi z tego wyjdzie..........
Serdeczności przesyłam
A to moje nabytki, które już wcześniej prezentowałam. Żółte róże
Ch-Ching - jedna już na docelowym miejscu posadzona (a przynajmniej tak teraz myślę), a druga zadołowana w ziemi. Do tego jeszcze dwie
Madame de coeur - też już posadzone chyba docelowo.
oraz klasyk
New Dawn posadzona, a raczej posadzone - bo dwie, między krzaczorami, żeby ocieplić ich wizerunek.
Jest jeszcze jedna, a właściwie 3 krzaczki o nazwie
Praire Harvest No i chociażbym bardzo chciała, a wierzcie mi, bardzo się starałam, żeby dostrzec piękno w tej różyczce, to niestety nie mogę, no nie mogę - jest zwyczajnie szpetna

To moje największe rozczarowanie. Dam jej z ciekawości jeszcze szansę w tym sezonie, ale jakoś nie widzę dla niej większych szans.
Zresztą, sami zobaczcie.
Może to kwiat dla koneserów ? A może ja się zwyczajnie nie znam? Wszak ponoć każda potwora znajdzie swego amatora
Te niechlujne kwiaty, w kolorze białej podkoszulki, która swoje czasy świetności ma już dawno za sobą
Zdecydowanie jestem rozczarowana.
Mam jeszcze jedną zadołowaną na działce Redovę pnącą czerwoną, którą kupiłam w markecie tak na ryzyk - fizyk, bo mi się spodobała. Teraz muszę dla niej szukać miejsca.
Jadziu lepiej chyba tak z tą pogodą, niż w odwrotną stronę. Żeby teraz było ciepło a potem śnieg. To już wolę obecną wersję, chociaż ręce swędzą, oj swędzą.
To podsumowanie sezonu to jakoś tak samo wyszło, chyba już z tęskonty do wiosny. A ja tak mam, że jak mam lenia to nic nie jest mnie w stanie zmusić do czegoś, czego nie chcę i nie muszę. Ale jak się w coś wciągnę, to potrafię odwalić kawał roboty. Bo ja nie lubię monotonii. Można to też nazwać brakiem systematyczności, ale przecież systematyczność to monotonia
Czekam więc na kolejne efekty tych Twoich robótek - podziwiam
Pozdrawiam kochana
Marysiu no co ja czytam

dopadło i Ciebie przeziębienie. Strasznie szaleje, przynajmniej w naszym regionie bardzo dużo osób jest poprzeziębianych.
W takim razie cieszę się, że chociaż widoczkami może nieco Cię uradowałam i przesyłam moc życzeń zdrowia zarówno dla Ciebie jak i Pana M. - niestety limit ikonek się znów skończył
Więc załączam buziaki i uściski.
A na dobranoc moje czosneczki:
Dobrej nocy Wszystkim życzę.