
Jagi-Jagoda, ale nie mów mi, że nie ma gdzieś w okolicy jakiegoś tajnego sprzedwacy róż! Ja do TEJ szkólki muszę jechać ok. 20 km, to może zapuść żurawia i poszukaj, co? Jak rzeczywiście nie ma, to wiosną pojadę do K. i im nagadam, że w Twoich okolicach taka pustynia.
Albo bierz busa, kasę i przyjeżdżaj. U mnie możesz przenocować w razie W.


A w ogóle, to sorki, no nie wiedziałam, że masz taką biedę w okolicy

Anula, nooo koleżanko, jak weźmiesz i mi tak

A skąd mogłam wiedzieć, że nie wiesz, skoro pisałam wcześniej o K. i nie pisałaś, że nie wiesz

Sama się przypadkowo dowiedziałam, jak zobaczyłam ich stoisko na targach w Barzkowicach


Moja przyjaciółka to dopiero rwała włosy z głowy. Od wiosny zapełniła w zasadzie po brzegi ogródek wielkości chusteczki do nosa różami z Rajskiego O. (!), od pani K. i z F., wydając obrzydliwie duże pieniądze za, czasami, marne sadzonki, a tu takie "cuś"

Ale, to nie koniec opowieści, wyobraź sobie, że od września do końca października jeździłyśmy tam prawie co tydzień i za KAŻDYM razem wracałyśmy z różami dla Niej. Można? Można

Ja, na szczęscie, jestem kasoodporna, więc dylematów nie miałam, chociaż, nie powiem, mam parę cudnych krzaczków od nich

Ja w ogóle prowadzę zdrowy tryb życia (gaci też nie kupuję - hartuję się cha, cha, cha), więc i róże dawkuję sobie ... w kroplach , można tak powiedzieć, a raczej w ratach

Mój dzieć ma 5 lat, więc widzę, że ten typ tak ma, jeśli chodzi o torty

Aaa, Maid Marion prześliczna, zawsze mi się podobała. Kiedyś ją będę miała
