Aniu...Eksperymenty, no cóż

...mama była chemiczką

, pewnie coś w genach przeszło
Nadmanganian ma przy okazji odkażające działanie, oprócz działanie barwiącego heheh, a hiacynty miały jakieś grzybowe farfocle na cebulkach, na razie nie umarły od tego
fioleciku
Kasiu...dzięki za

dla hipcia biedronkowego, kolorek ma fajny...teraz marzy mi się jednak jakiś pełniejszy osobnik

.
Skoro trafiły Ci się dwa jednakowe, no to masz własne osobiste bliźniaki kwiatowe

.
Hiacynty nasze wazonikowe to ogólnie rzecz biorąc niezbyt udany zakup...jakieś takie leniwe, leciutko chore...eh...
Alinko...

za słowa miłe dla królewny...wtedy ta gardenia była trochę młodsza

, na dzień dzisiejszy nie wygląda co prawda gorzej, ale ociąga się z kwitnieniem...teraz słonka powinno być więcej, więc myślę, że poczuje wolę bożą i rozwinie jakieś pączusie...bo całkiem sporo ich ma
Kasiu ( labko)...hipek a'la krwawa mary tez mnie zaskoczył...zaczął od wypuszczenia wielgaśnych liści i dopiero dłuuugo potem zdecydował że coś jeszcze ma do zrobienia

.
Może Twój z tej samej beczki...i ma na razie lenia
O skarby się nie lękaj...oczywiście że będą

.
Hiacynciki ze względu na opór jaki stawiają już mnie leciutko irytują...niebawem do gruntu polecą, wezmą się w garść i na przyszły rok lepiej się postarają...może się nawet rozmnożą
Basiu...

...obawiałam się w sumie potępienia...za domowe farbowanie...ale co mi tam...urodą i tak nie grzeszą, więc nie dużo stracę...a do odważnych świat należy
Aguś.... no widzisz, też liczyłam że się więcej napije tej kolorowej mikstury, a on nieee....pozostał taki delikatny, może jakby go opić czym innym to miałby chłopak większe pragnienie

...może gdybym to wcześniej zrobiła
Monisia...gdzie tam krzywda...ja mu chciałam sławę zapewnić...ale jakoś cienko poszło
Na głos się nie skarżą
