

Pewnie dlatego że stoję nad nimi i czekam...




no coś w tym jest, dawniej widziało się te kwiaty w każdym prawie domu,masik pisze:Kasiu pozwól, że zacytuję Tomka i wydaje mi się, że ma rację
Jak mój tata zobaczył grudnik to palnął "o komunistyczny wypust" [nikogo nie obrażając] ale istotnie ten kwiatek był bardzo popularny w domach naszych rodziców. Nie sądzę [ a nawet wiem ] żeby te kwiatki traktowano w jakiś specjalny sposób i...zimowano.blabla pisze:To że Schlumbergera jest kaktusem to jasne. Ale nie ma ona wymagań identycznych z typowymi, pustynnymi kaktusami bo to jest rosnący w lasach deszczowych na drzewach epifit. Zatem zimą nie wymaga chłodu i należy go sporadycznie podlewać. A kwitnie w grudniu, bo do zawiązywania pąków wymaga krótkiego dnia. Można spokojnie postawić go na parapecie okiennym i traktować jak każdą inną roślinkę parapetową. Moja mama nie ma pojęcia o kaktusach a grudniki kwitną jej co roku tak, że mi szczęka do samej podłogi opada.
Budowano wtedy bloki z mieszkaniami "na masę" więc normą były tzw. rzygowniki ( balkon bez możliwości wystawienia nogi poza otwarte okno balkonowe)....ot barierka za oknem i tyle. Więc nawet wiosną/latem nie były wystawiane na zewnątrz. Rosły sobie przez okrągły rok...i kwitły zamknięte w domach.
Że, ę? Jakimi listkami?labka1 pisze:Masik(...)dlatego jestem zdezorientowana tymi listkami..fatum czy co?