Witam z rana

, może zaraz uda się jakieś zdjątka wkleić, ale najpierw odpiszę.
W nocy solidnie popadało, super dla świeżych nasadzeń, bo z wężem nie mam siły latać, a węża kroplującego od wiosny tak kupowałam, ze do tej pory nie mam

. Za to wąż w kieszeni rozrasta się magicznie szybko i wszystkie drobniaki wciąga

, o grubych nawet nie wspominam, bo brak totalny.
Wczoraj ZUPEŁNIE nic nie zrobiłam w ogrodzie, no pozbierałam tylko maślaki, bo ich mam prwdziwą inwazję, nawet w warzywniaku rosną przy marchewce i pietruszce, bo tylko one tam zostały. Choć pomarznięte pomidory dalej owocują

.
Dzis muszę się szybciej z pracy urwać, bo mam "randkę" z mechanikiem. Trzeba autko podreperować, bo podpórka od pedała sprzęgła mi się ułamała i teraz pedał "twardy" jest. Auto wstawię do warsztatu a ja poszwędam się po mieście, bo niedługo zapomne jak moje prowincjonalne miasteczko wygląda

. Tylko sprint z pracy do przedszkola, szybkie zakupy i na wieś, do ogrodu.
TAJECZKO,

za zrozumienie moich żali na brak czasu i czasem sił. Staram się jak mogę ogarnąc wszystko, bo rzecież większość czasu sama jestem ze wszystkim na głowie, a jak M wraca, to dodatkowy pożeracz czasu się wtedy pojawia. Mam za to wtedy kuchnie jako tako ogarniętą, bo jak ja obrabiam ssynka wieczorem, to on choć pozmywa naczynia. No i obiad zrobi jak ja w pracy. Dobrze, że wnuczek zaakceptował się w przedszkolu. Mój też już przeszedł katar i nie był przez tydzień w przedszkolu. Teraz pokaszluje, ale to chyba od suchego powietrza w domu, bo w nocy tylko, w dzień jest ok. No i tak osłuchowo jest w porządku.
OLGA, kociak dożyje do 8-miu tygodni, choćby psy miały nie dożyć. W weekend będzie ostra tresura, że kotka się nie rusza. Jedna sunia już to wie, bo wcześniej ją nauczyłam, teraz Azja będzie szkolona. Musi to pojąć, bo u nas wszystko ma się lubieć, a nie żyć w panice i na drzewo uciekać.
ANIU, juz się poprawiam i jak tylko skończe tego posta, to idę do CIebie
MARYSIU, nic nie szkodzi. Masz tyle pracy u siebie, że rozumię iż nie na wszystko starcza czasu. Tworzysz nowe rabaty, negocjujesz cenę za robiciznę i pomoc. U mnie najczęściej przy koszeniu jest zamówienie: paliwo do kosiarki/kosy i dla mnie czyli piwo dla M.
Jak coś szykujesz dla mnie to ślij. Z rozpędu posadzę wszystko i będę potem miała tylko liście go grabienia. Czyli najlepiej zaraz po niedzieli pakuj nadwyżki
MIŁKO, u mnie koty nie zawsze są. Miałam przez jakiś czas kocicę "niespodziankę", bo wnuczka od sąsiadki rodziców mi ja przyniosła. Stanęła w drzwiach i zza pleców wyciągła kociaka z hasłem niespodzianka, no i niespodzianka została. Auto mi ją potąciło. Znalazłam ją w rowie i powiozłam do weta. Wet powiedział, że nie podejmuje sie leczenia i skłądania jej do kupy. Uśpiłam ją, żeby cierpień oszczędzić. Poryczałam sie wtedy pierwszy chyba raz z powodu zwierzaka. Potem długo nie miałam kotów, ale jak jesienią myszy sły mi do domu sznurkiem, to powiedziałam sobie, że kot musi byc. Mam jednak ten problem, że mieszkam przy drodze i na kota nie ogrodzenia, wychodzą na drogę i giną. Wiosną, nie wiem co będę robić w ogrodzie. Póki co mam pusto w głowie. A cebulowe trzeba jednak teraz posadzić. WIosną zapóźno na tulipanki, choć w tym roku tak zrobiłam i wyszły, a nawet zakwitły. Dostałam w grudniu jakieś zapomniane od sąsiadki.