Trochę sobie narobiłam kłopotu. Ale kto wiedział, że się zjadą wszystkie naraz.
, to by nie było kłopotu . Ja trochę mam mniejszą kupę, ale za to drobiazgi. Mam zawrót głowy gdzie ja to upchnę. 
Jak by przyjechały osobno, to jakoś powoli bym do tego podeszła i na spokojnie, a teraz dopadła mnie panika. 
Bo to jeszcze nie koniec. 
Z upychaniem nie mam problemu, duuuuuużo miejsca. Tylko to kopanie mnie przeraża. A nie powiem Ci co mam w szopce.......do posadzenia. 
Ewaciu, no.......... powiedz, a może niech zgadnę różyczkiA nie powiem Ci co mam w szopce.......do posadzenia.
Zachłanna, o to to. Pasuje do mnie jak ulał.
Ja chyba też zgłupiałam z tym zamawianiem. Na początku zapisywałam, gdzie którą cebulkę wetknęłam, ale 
Ty zachłanna, to pochwal się zakupami. Ja staam się nie wchodzić do ogrodniczych. Na razie dość. Nie zagłuszysz różyczek, lilie potrzebują mało miejsca. 
oprzytomnienie przychodzi samo.... 
Na szczęście moje zamówienia przychodzą partiami, choć pewnie nie byłoby tego tak dużo. Z ubraniami mam tak samo 
Ewa, ło matko!!! Kiedy to posadzisz? Ale bedzie pieknie 
Ty też jesteś mistrzynią w zamawianiu. No, bo ile można ciuchów kupować i trzeba mieć dużą szafę, do ich trzymania. Oj było wesoło. Od przyjaciółki dostałam taki zestaw narzędzi ogrodniczych typu sekator, łopatka, pazurki w niebiesko fioletowe róże. Aż szkoda używać, chyba gdzieś to sobie powieszę. 
Wtedy na pewno nic mi się nie podoba. Inaczej jest gdy idziemy na zakupy dla córci. To ona wraca z niczym, a mama z siatami. 
jak to wszystko zakwitnie !!! trzymam kciuki za kręgosłup ogrodniczki )) Przyda się wsparcie. 
