Pomidory - choroby i szkodniki - cz.1
- Milosz-s
- 200p
- Posty: 248
- Od: 29 maja 2007, o 16:27
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Poznań strefa 7a
Pisząc o profilaktyce miałem na myśli wszelkie możliwe działania zmierzające do zapobieżenia infekcji przed jej zaistnieniem - dobór odmian, właściwe stanowisko, nawożenie, pielęgnacja, mechaniczne usuwanie podejrzanych ognisk infekcji i oprysk profilaktyczny, jak sądzę najważniejszy.
Od kilku sezonów popełniałem różne błędy - przenawożenie azotem, przelanie, pozostawanie tylko przy opryskach mlekiem i skutki były opłakane. Kiedy wdała się infekcja zahamowanie jej jest trudne, a szkody duże.
Bardzo uważnie słucham Twoich "Kosiarzu" i "Kozuli" rad i liczę że wreszcie kiedyś się uda.
Od kilku sezonów popełniałem różne błędy - przenawożenie azotem, przelanie, pozostawanie tylko przy opryskach mlekiem i skutki były opłakane. Kiedy wdała się infekcja zahamowanie jej jest trudne, a szkody duże.
Bardzo uważnie słucham Twoich "Kosiarzu" i "Kozuli" rad i liczę że wreszcie kiedyś się uda.
Cieplutkie, słoneczne, już wiosenne, pozdrowionka z Jelonka - MIŁOSZ
R.O.D. Jelonek k. Poznania
R.O.D. Jelonek k. Poznania
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 8153
- Od: 17 kwie 2008, o 11:49
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Okolice Dębicy
Dokładnie tak, Kosiarzu, to właśnie miałam na myśli, tylko, że nie potrafię tego tak precyzyjnie wyłożyć jak Ty.Kosiarz pisze: - userka nie napisała, że rezygnuje z oprysków profilaktycznych, tylko z oprysków preparatami zapobiegawczymi z wyjątkiem m.in. Miedzianu (który stosuje wiosną na drzewach owocowych). Wiele chorób przez pierwsze kilkadziesiąt godzin po infekcji rozwija się bezobjawowo, kiedy dodatkowo jest najbardziej wrażliwa na fungicydy interwencyjne / zapobiegawczo-interwencyjne. Sąd też jeżeli chcemy uzyskać dobre wyniki z preparatami zapobiegawczymi w okresie kiedy "seznon" na daną chorobę jest wpełni, to cały czas musimy być krok przed infekcją - nie zawsze to się uda, bo nieraz warunki pogodowe są b. niesprzyjające, a nieraz niedokładnie wykonamy oprysk. Tak więc jeżeli nie prowadzimy praktycznie całosezonowej kompleksowej ochrony, gdzie musimy mieć wiele preparatów do rotacji, to z części oprysków preparatami zapobiegawczymi i powierzchniowymi (wyłączając zapobiegawcze systemiczne - bo te zazwyczaj potraią tez działać interwencyjnie) można zrezygnować.
Nie zamierzam w przyszłym roku opryskiwać ani Bravo ani Gwarantem- to są preparaty zapobiegawcze o działaniu kontaktowym, a właśnie Gwarant zastosowałam na ziemniakach.
Konia z rzędem temu (wyłączam tu specjalistów w tej materii), kto potrafi rozpoznać infekcję w dzień czy nawet dwa po zaatakowaniu. A pogoda była taka, że i przez dwa tygodnie nie można było opryskiwać.
Przecież ta ---- (Gieniu- nie wyrażaj się!) dla laika jest nie do rozpoznania.
Wszystko co piszesz to prawda, choć osobiście to nie usuwam porażonych okazów - może dlatego że wtedy zazwyczaj musiałbym się pozbyć znacznej części roślin. Choć jeżeli ktoś ma jakieś plantacje nasienne, to jest to wtedy obowiązek.Miłosz pisze:Pisząc o profilaktyce miałem na myśli wszelkie możliwe działania zmierzające do zapobieżenia infekcji przed jej zaistnieniem - dobór odmian, właściwe stanowisko, nawożenie, pielęgnacja, mechaniczne usuwanie podejrzanych ognisk infekcji i oprysk profilaktyczny, jak sądzę najważniejszy.
Od kilku sezonów popełniałem różne błędy - przenawożenie azotem, przelanie, pozostawanie tylko przy opryskach mlekiem i skutki były opłakane. Kiedy wdała się infekcja zahamowanie jej jest trudne, a szkody duże.
Bardzo uważnie słucham Twoich "Kosiarzu" i "Kozuli" rad i liczę że wreszcie kiedyś się uda.
Co do profilaktyki - zdecydowanie jest ważna, chcieliśmy po prostu zaznaczyć, że niekiedy można ją też realizować preparatami systemicznymi, które działają zapobiegawczo (większość z nich jak nie wszystkie, potrafią też działać interwencyjnie) lub typowo interwencyjnymi działającymi powierzchniowo, wgłębnie lub systemicznie, (one same zazwyczaj też działają zapobiegawczo, ewentualnie mają substancję wspomagającą - działającą zapobiegawczo), o ile tak jak pisałem wyżej, nie wykonujemy oprysków praktycznie co tydzień od wiosny, czyli jeżeli nie prowadzimy "totalnej" ochrony (która trwa praktycznie od wykiełkowania lub wysadzenia w pole aż do śmerci rośliny) i jeżeli pogoda sprzyja wystąpieniu danej choroby oraz jeżeli jesteśmy blisko okresu w którym dana choroba się zazwyczaj pojawia. Preparaty interwencyjne są droższe, to fakt, ale w okresach, w których prawdopodobienstwo wystąpienia danej choroby jest już duże, to moim zdaniem warto jest je stosować.
Tak. Metalaksyl M, benalksyl M, strobiluryny, mandipropamid (Ridomil Gold, Galben, np. Amistar 250SC, Revus 250SC) to takie przykładowe substancje, które sprawdzają się w okresie bujnego wzrostu roślin, i potrafią też w razie potrzeby zadziałać interwencyjnie. Ten ostatni preparat (Revus) pewnie będzie miał z czasem rozszerzoną rejestrację.A jeżeli nie Bravo czy Gwarant to jaki oprysk zapobiegawczo ? systemiczny ?
Bravo i Gwarant to w sumie te same fungicydy, tyle że pod inną nazwą - oba zawierają chlorotalonil, który działa powierzchniowo - (w miejscu kontaktu oprysku z rośliną) i zapobiegawczo.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 8153
- Od: 17 kwie 2008, o 11:49
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Okolice Dębicy
Miłosz, w swoich notatkach mam tylko jeden; RIDOMIL GOLD, zapobiegawczy o działaniu układowym (systemicznym) i kontaktowym na młode rośliny w okresie ich intensywnego wzrostu. Ale w uwagach jest zaznaczone, by rośliny dokładnie opryskiwać ( a podobno jest systemiczny?).
Mam też odnotowany TATOO, ale to jest środek zapob- interwencyjny o działaniu systemicznym i kontaktowym, podobno najlepszy na I zabieg i odporny na deszcz. (a może ta taka reklamowa zagrywka?)
Kosiarzu, masz duuużą wiedzę na w/w temat, podrzuć parę nazw!
Mam też odnotowany TATOO, ale to jest środek zapob- interwencyjny o działaniu systemicznym i kontaktowym, podobno najlepszy na I zabieg i odporny na deszcz. (a może ta taka reklamowa zagrywka?)
Kosiarzu, masz duuużą wiedzę na w/w temat, podrzuć parę nazw!
Przy każdym preparacie jest w sumie taka notatka. ;) Na pewno dokładnie opryskując roślinę zwiększamy stężenie preparatu w danej roślinie, a więc wtedy dany środek może lepiej i dłużej działać, lecz nieraz jest to wrecz niewykonalne - np. w przypadku wysokich drzewek.gienia1230 pisze:Ale w uwagach jest zaznaczone, by rośliny dokładnie opryskiwać ( a podobno jest systemiczny?).
Zapomniałem o nim. Tatoo, to chlorowodorek propamokarbu + chlorotalonil. Chlorowodorek propamokarbu na pewno jest odporny na zmywanie przez deszcz, ponieważ wchłania się w roślinę. Chlorotalonil - działa na powierzchni i jego deszcz z czasem zmywa. W nowych preparatach do ochorny ziemniaków od Bayera chlorotalonil został wyparty przez skuteczniejszy fenamidon ("Pytony") lub fluopikolid (Infinito) - czyli występuja układy - chlorowodorek propamokarbu + fenamidon lub chlorowodorek propamokarbu + fluopikolid. Z fenamidonem jest też często łączony fosetyl glinowy (układowy Mildex 711,9WG).Mam też odnotowany TATOO, ale to jest środek zapob- interwencyjny o działaniu systemicznym i kontaktowym, podobno najlepszy na I zabieg i odporny na deszcz. (a może ta taka reklamowa zagrywka?)
-
- 500p
- Posty: 589
- Od: 11 lut 2008, o 20:09
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: zach.pomorskie
Jak ja pisałam na wiosnę, że najlepiej jest pryskać co 3-4 tygodnie, czyli w maju, czerwcu , lipcu itd. i od razu "lepszymi" środkami typu Acrobat, Curzate, Amistar - Kosiarz twierdził, że jest przeciwnikiem takiej ochrony oraz "czym będziecie pryskać później"
I teraz sami doszliście do takich wniosków. Miło mi bardzo.
To nie cała prawda, że choroba rozwija się bezobjawowo przez kilkadziesiąt godzin. Patogeny są obecne już od początku uprawy ( przecież gdzieś zimują) i czyhają aż nastąpi odpowiednia temperatura + wilgotność - wtedy to atakują. W tym momencie trzeba kilku oprysków, różnymi środkami, co 3-4 dni aby na pewno zwalczyć chorobę. Nie jest to proste zadanie.

I teraz sami doszliście do takich wniosków. Miło mi bardzo.
To nie cała prawda, że choroba rozwija się bezobjawowo przez kilkadziesiąt godzin. Patogeny są obecne już od początku uprawy ( przecież gdzieś zimują) i czyhają aż nastąpi odpowiednia temperatura + wilgotność - wtedy to atakują. W tym momencie trzeba kilku oprysków, różnymi środkami, co 3-4 dni aby na pewno zwalczyć chorobę. Nie jest to proste zadanie.
I nie zmieniam tego zdania, a o ile pogoda nie sprzyja pojawieniu się chorób, to czekam.lotta pisze:Jak ja pisałam na wiosnę, że najlepiej jest pryskać co 3-4 tygodnie, czyli w maju, czerwcu , lipcu itd. i od razu "lepszymi" środkami typu Acrobat, Curzate, Amistar - Kosiarz twierdził, że jest przeciwnikiem takiej ochrony oraz "czym będziecie pryskać później"![]()
W maju i na na początku czerwca... ochronę warzyw przed grzybami w gruncie można sobie jeszcze odpuścić - ja tak robię i nic złego się nie dzieje, moim zdaniem można by w tym momencie stosować najtańsze preparaty zapobiegawcze i powierzchniowe, ale szkoda mi jest zazwyczaj pieniędzy i czasu - dwa, jak wystąpią bakteriozy, to i tak wystąpi profilaktyka przeciwgrzybowa. Tak więc, jak przy sadzeniu jedynie nieraz zanurzam korzenie roślin w roztworze Previcur Energy, to do ~ 15.06 zwalczam ewentualnie insekty oraz choroby bakteryjne. Po połowie zaczynam najczęściej ochronę z Ridomilem Gold. Dalej co 7-10 dni lub 10-14 w zależności jakim preparatem wykonuję oprysk i jaka jest pogoda.
Nie zawsze tak jest... zarodniki np. mączniaka rzekomego najczęściej przemieszczają się z ciepłymi prądami powietrza, podobnie jest z zarazą ziemniaczaną, tego pierwszego potrafią się przmieszczać przez setki/tysiące kilometrów. Oczywiście sytuacja może ulec zmianie, kiedy wysadzimy porażone bulwy lub nasiona, lub cebule, lub gdy zimowało b. wiele porażonych resztek roślinnych z ubiegłego sezonu. (infekcje pierwotne)To nie cała prawda, że choroba rozwija się bezobjawowo przez kilkadziesiąt godzin. Patogeny są obecne już od początku uprawy ( przecież gdzieś zimują) i czyhają aż nastąpi odpowiednia temperatura + wilgotność - wtedy to atakują.
- Milosz-s
- 200p
- Posty: 248
- Od: 29 maja 2007, o 16:27
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Poznań strefa 7a
w takim razie następny oprysk za tydzień zrobie Amistarem (mam go).Kosiarz pisze:Tak. Metalaksyl M, benalksyl M, strobiluryny, mandipropamid (Ridomil Gold, Galben, np. Amistar 250SC, Revus 250SC)
Zresztą i tak miałem zmienić środek
Cieplutkie, słoneczne, już wiosenne, pozdrowionka z Jelonka - MIŁOSZ
R.O.D. Jelonek k. Poznania
R.O.D. Jelonek k. Poznania
2 do maksymalnie 3 razy. A jeżeli oprysk nie przyniesie zauważalnych efektów, to odrazu.
---
Pomidorów to nie dotyczy, ale w przypadku wystąpienia mączniaka rzekomego na ogórkach, cebuli, kapuście, etc. lepiej by było, aby max. 2 razy stosować strobiluryny. W publikacjach Józef Robak oraz Jerzy Szwejda często piszą o tym, iż łatwo on się uodparnia na strobiluryny.
---
Pomidorów to nie dotyczy, ale w przypadku wystąpienia mączniaka rzekomego na ogórkach, cebuli, kapuście, etc. lepiej by było, aby max. 2 razy stosować strobiluryny. W publikacjach Józef Robak oraz Jerzy Szwejda często piszą o tym, iż łatwo on się uodparnia na strobiluryny.
Wprawdzie na swoich roślinach tego nie zaobserwowałem, ale zdarza się, że przy silnym nasłonecznieniu mogą się pojawić uszkodzenia liści - np. skręcenia. W dziale pestycydy jest chyba temat o Amistarze.
4 strony wcześniej podałem link do tego pliku pdf. Jak widać w teście (tab 1) wzięła udział azoksystobina. Fitotoksyczność w skali 1-9 oceniono na 3, podczas gdy pozostałe substancje nie wyszły poza 1. Tak więc jest coś na rzeczy, ale moim zdaniem wynik przy tej skali jest jeszcze dobry.
4 strony wcześniej podałem link do tego pliku pdf. Jak widać w teście (tab 1) wzięła udział azoksystobina. Fitotoksyczność w skali 1-9 oceniono na 3, podczas gdy pozostałe substancje nie wyszły poza 1. Tak więc jest coś na rzeczy, ale moim zdaniem wynik przy tej skali jest jeszcze dobry.