Ulewy ciągłe od wczorajszego wieczora, całą noc deszcz dzwonił w szyby. Na ogrodzie stoją kałuże, to znak że piaski na razie mają dość wody. Do tego zimnica z wiatrem, trzeba było odpalić domowe ogrzewanie. Koniec maja, a tak zimno

rzadko się zdarza, aby cały ten najpiękniejszy miesiąc w roku był taki chłodny.
Lucynko po opadach ogród się rozszalał, trawniki zazieleniły, dawno tak ładnie nie wyglądały. Pomimo zimna wszystko rośnie w górę.
Rozumiem twoje zniechęcenie irysowe, mój tata też ich nie lubił, przeszkadzał mu zapach, tych kwiatów nie akceptował we flakonach, także do domu nie można było przynosić

Tata uprawiał sporo pomidorów, bardzo je lubił, a za zupą pomidorową nie przepadał. Dziwne
Też mam pewne zniechęcenia roślinne, wyrzucam a po jakimś czasie do nich wracam. Na starej działce likwidowałam marcinki, rozchodniki okazałe, tawułki. Po kilku latach do tych roślin powróciłam zaprosiłam z powrotem. Żałuję że tawułkom na moich piaskach źle, szybko zanikają, za to rozchodniki, marcinki pięknie rosną.
U nas jak na razie deszczu dość, dawno nam tak porządnie nie padało.
Dziękuję bardzo

właśnie dziś będzie rodzinnie przyjeżdżają goście. Zostawiłam na grządce dojrzałe truskawki, myślałam dzieci pójdą i sobie sami pozbierają, a tu nie ma jak wyjść bo leje mocno.
Maju jak napisałaś to od razu wydawało mi się, że taki kolorek mam

sprawdzić nie zaszkodzi, a nóż będą się różniły czymś wyjątkowym. Mam kilka żółtych i po spojrzeniu bliższym i porównaniu każda odmiana ma inny środek inną bródkę.
Fasolki na pewno nie zjadły ptaki, mam nadzieję że jeszcze urośnie, dość głębokie dołki kopałam. Jest też prawdopodobieństwo, że nasionka kiełkowały i przymrozek im zaszkodził. Na tej grządce posadziłam dwie odmiany jasiek i tyczną szparagową, która wykiełkowała szybko w 100% te nasionka sama zbierałam w zeszłym roku. Jasiek miałam kupny i jak na razie pojedyncze sztuki na wierzchu.
Dla mnie produkcja maści to wyższa szkoła jazdy

Gdybym przeszła odpowiedni instruktaż z pokazem to może pojęłabym i spróbowała.
Tak to jest, że człowiek coś ma i nie wie jak wykorzystać. W zeszłym roku na jednym ze spotkań forumowych jadłam pyszną zupę pomidorową

zapytałam gospodyni co w niej jest. Okazało się, że dała mieszankę ziół z ogródka. Zaczęłam drążyć temat, po powrocie do domu szukać ziół u siebie. Postanowiłam zbierać suszyć, mieszać. Zrobiłam dwie mieszanki, wyborne w smakach stosuję do zup, mięsa. Tego roku zrobię takich mieszanek dużo więcej, do tej pory kupowałam gotowce, a we własnym ogródku miałam takie rarytasy. Dokupiłam jeszcze kilka nowych ziół.
Pogoda paskudna, dobrze że maj się kończy, może czerwiec nam poprawi humory, tylko ja go proszę żadnych tropikalnych temperatur, tak do 26 st akceptuję
jeszcze raz deszczowe wczorajsze zdjęcia
tę roślinkę mam od Lucynki, proszę przypomnij nazwę
