Wczorajszy dzień na pewno nie należał do moich najlepszych. A tak wszystko dobrze żarło, aż niestety zdechło

A wiadomo, że nie ważne jak się zaczyna, ale ważne jak się kończy. Co prawda wszystko to, co sobie zaplanowałam, to zrobiłam, ale ile się działo po drodze, to głowa mała

Nie będę Wam opisywać wszystkiego ze szczegółami, dość, że wywaliło nam korki na całej klatce, piekarnik odmówił posłuszeństwa, sfajczył się kontakt od piekarnika i zmywarki, a na koniec zapchał się zlew, a właściwie to rury odprowadzające wodę

Po początkowych perypetiach, umówiliśmy się, że Filip mieli, eM wyprowadza psa, a ja sprzątam. Ale kto powiedział, że będzie łatwo i przyjemnie? Skończyło się na tym, że Filip mielił, eM dwie godziny walczył z usterkami, a z psem w końcu poszłam ja, chociaż jeszcze na koniec czekało mnie sprzątanie. Chłopaki co prawda pomagali, ale rano obaj wstają do pracy, to kończyłam już sama. Efekt jest taki, że piekarnik działa, ale chyba to wtyczka od niego powoduje zwarcia, dlatego mam całą kuchenkę wyłączoną. Zlewu mogę używać, ale woda może lecieć tylko maleńkim strumyczkiem, dlatego wstawiłam sobie miskę i leję wodę do miski. Jak żyć, panie premierze? Jak żyć?
Tak więc po południu ciąg dalszy walki ze złośliwością przedmiotów martwych

Tylko keczup nic sobie nie robi z wszelkich kataklizmów i już zaczyna rozsiewać przyjemne zapachy
A to moje wczorajsze dżemiki z malin. Wyszło tylko osiem słoiczków, ale lepiej mieć osiem, niż żadnego
Wczoraj tak mi język uciekał do tego dżemu, że nie bacząc na późną porę, spałaszowałam kanapkę z tymi pysznościami. Mówię Wam, co za smak, mniam.
Marysiu, jak mus, to mus

Hortensje potrzebują miejsca, żeby pokazać się w całej swojej krasie. Dobrze, że przd laty nie uległam eMowi, bo on chciał z nich stworzyć szpaler

Można i tak, ale jak sie ma metry do zagospodarowania, a nie maleńki trawniczek. Filip za każdym razem jak kosi, to psioczy, bo musi lawirować kosiarką, ale tak wyglądają pięknie.
Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć Ci niespożytej energii i zdrowia w powiększaniu areału. Jestem szczęściara, że nie mam z czego powiększać
Zupełnie nie odczuwam, żebyś była banalna
Jadziu, łabędzie powitały mnie zaraz na początku

Zazwyczaj pływają po drugiej stronie jeziora, gdzie przy brzegu są trzciny i nigdy ich nie widać. A teraz były tak blisko, prawie na wyciągnięcie ręki
Już od jakiegoś czasu nie muszę podlewać, chmurki mnie wyręczają, a ja mogę się oddać błogiemu lenistwu, lub innym równie pasjonującym zajęciom
U mnie w tym roku wyjątkowo nie ma komarów, nawet jak jadę przez las. Zazwyczaj na drogę smarowałam się olejkiem waniliowym, a w tym nawet nie zabrałam go z domu
Na pysznogłówkę na pewno znajdziesz miejsce
Zmykam do Was, żeby chociaż troszkę nadgonić zaległości
