Dobry wieczór Wszystkim
I jak zwykle weekend zleciał zbyt szybko, jeszcze nie zdążyłam dobrze odpocząć, a tu już trzeba szykować się na jutro do pracy
Wczoraj pogoda była wspaniała. Halny rozwiał smog i chmury, świeciło co jakiś czas słoneczko, w najcieplejszym momencie dnia było +13 st. C. - no normalnie przedwiośnie. Aż korciło, żeby wyruszyć na działeczkę. Najpierw jednak trzeba było zrobić takie nieistotne rzeczy jak: pranie, sprzątanie, gotowanie, zakupy - czyli standardowy pakiet rozrywki na wolny dzień

A po południu miałam odwidziny moich kochanych wnusiów, tzn. przyszły do babci na tzw. służbę, bo tata w pracy, a mama wykorzystała tę chwilę wolnego na własne potrzeby. Bawiliśmy się wybornie, jednak wobec tego wszystkiego na działeczkę czasu już się nie ostało. Miałam nadzieję, że dziś to sobie zrekompensuję - niestety pogoda na to nie pozwoliła. Od rana mgła i smog to przewodnie zjawiska dzisiejszej niedzieli. Nie pozostało mi więc nic innego, jak tylko chociaż na chwilę wpaść na działeczkę, dokarmić ptaszynki, doglądnąć rabatki i wrócić z wielkim niedosytem do domu. A tam śnieg prawie całkiem stopniał. Z ziemi wystawiają swoje listki krokusy, narcyzy, tulipany, przebiśniegi. Widać, że do wiosny coraz bliżej.
Chociaż wczorajsze ocieplenie mimo, że bardzo przyjemne, to jednak mnie nie ucieszyło. Za wcześnie. Moja działka bardzo szybko się nagrzewa, o czym przekonałam się już w tamtym roku, dlatego rośliny startują dość wcześnie. A co za tym idzie ryzyko strat związanych z kolejnymi falami mrozu wzrasta. Więc lepiej, żeby jeszcze było chłodno.
Opierając się na informacjach zebranych przez
Lucynkę - płocczankę już w połowie marca powinna do nas zawitać ciepła wiosna.
A żeby sobie umilić czas oczekiwania na sezon, to poczyniłam ku własnemu zadowoleniu poniższe zakupy (oczywiście tak przy okazji, nie żeby specjalnie, czy z odgórnym zamysłem

)

No, ale jak się takim cudom oprzeć:
Edwardzie miło mi, że do mnie zaglądasz, dziękuje za pochwały i zgadzam się "Nie ma jak ciepełko" .
Jestem już bardzo ciekawa jakie w tym roku będą u Ciebie warzywka - ale jakie byś nie wybrał niech Ci się udadzą wyśmienicie.
Dzisiaj małe podsumowanie lilii:

Moja
Panna Porcelanna - tak ją nazwałam, bo w realu jest przepięknie porcelanowa. A jak się zwie to nie wiem, bo posadziłam do doniczki miks ze sklepu, a tam nazw nie było. Będę musiała się zebrać i poszukać tych nazw.
Jednak akcent w tym zdaniu pada na słowo "zebrać" , które nie ma w mojej definicji ram czasowych
Julianie dziękuję za pochwały, jest mi bardzo miło. Jednak z tą przeogromną kolekcją to chyba trochę pochwały na wyrost, nie mniej bardzo dziękuję. Ja zaczynam tak naprawdę dopiero trzeci sezon działkowania więc zobaczymy jak to z tymi clematisami będzie dalej. Jedynie mogę powiedzieć, że
Mme Julia Correvon daje sobie radę, bo to powojnik po poprzednich właścicielach więc ma już kilka lat.
Piwonie mam trzy. Zaprezentowana na zdjęciach
Shirley Temple kwitła pierwszy raz po posadzeniu w 2017r. Jak na młodą roślinę to dała wręcz spektakularny pokaz, a kwiaty były przeogromne i przecudne. Druga ze zdjęcia to kupiona w markecie z podpisem "żółta". Jak widać na załączonym obrazku nie tak do końca. Też zakwitła pierwszy raz po posadzeniu - dwoma kwiatami. Może nie porywająco, ale uroczo. Rozglądałam się za jej nazwą i najbardziej mi pasuje do nazwy:
Sorbet.
Najbardziej chimeryczna okazuje się u mnie
Karl Rosenfield. Posadzona w tym samym czasie co Shirley, ale jeszcze ani razu nie zakwitła. W minionym sezonie pokazała pąki, ale je zasuszyła i tyle widziałam kwiatów
Na moją stronę siatki przechodzą też kwiaty piwonii różowej od sąsiadki - taki gratis.
Co do irysów to też uprawa gruntowa nie bardzo mi wyszła. A te niebieskie posadziłam w dwóch donicach i jak widać im się to spodobało - nie mówiąc, że mnie też. Między nimi żółte czosnki. Ciekawa jestem czy w tym sezonie też się tak popiszą.
Ten tulipan, o którego pytasz to nie wiem jak się zwie, bo część ich zamawiałam a część kupowałam w sklepach przy okazji, a jak wiadomo w sklepach z nazwani różnie. A może nawet to z zamówienia jakiegoś tylko pomyłka

Nie mniej jednak uroczy. Mnie przypomina odmianę
Flaming Flag.
Wszystkiego dobrego
A tu jeszcze jeden mój powojnik, sierotka, o której zapomniałam. Może pamiętacie jak pisałam o pomyłce w dostawie. Zamówiłam m.in. 2 szt. Rhapsody a dostałam jedną, drugi zaś to Azure Ball. Miałam reklamować, ale w sumie pooglądałam w necie jego kwiaty i doszłam do wniosku, że go zostawię.
Tak więc poniżej prezentuję jeszcze jednego clemka z mojej kolekcji:
Azure Ball - kwiaty średniej wielkości, jak na pierwsze kwitnienie po posadzeniu - zadowalająco. Niezbyt wysoki, bardziej kompaktowy, okres kwitnienia umiarkowany. Ma taką cechę, że kwiaty są skupione po kilka obok siebie.
Ewelinko dziękuję za pochwały, miłe słowa i cenne rady. Też się zastanawiam nad clemkami włoskimi - ale nad czym ja się nie zastanawiam

Co do piwonii to u mnie raczej skromnie - tylko trzy, jak opisałam to w odpowiedzi do
Juliana Nie mniej Shirley Temple mnie oczarowała

Jest niebiańska.
Z tymi trikami marketingowymi sprzedawców to masz rację, kuszą oj kuszą i człowiek co raz da się na coś naciągnąć. Ja ostatnio kupiłam nasionka i kilka prymulek. A to przy okazji zakupów bieżących, nie żeby celowo. Ale z drugiej strony dlaczego sobie nie sprawiać chociaż takich drobnych przyjemności .
Przesyłam serdeczności
Kolejna moja doniczkowa lilijka:
Jadziuniu kochana podzielam Twój strach o nasze roślinki, które wobec cieplejszych dni mogą rozpocząć wcześniejszą wegetację. a potem jak przyjdzie mróz .... - bryyy, nawet nie chcę myśleć. To już lepiej niech będzie zimno.
Ale jak na ten moment jest na plusie i pada deszcz. Byłam dzisiaj chwilę na działce, śniegu prawie już nie ma, wierzchnia warstewka ziemi odtajała, ale pod spodem jeszcze zmarzlina i jak będzie dłużej padać, to nie wykluczone, że część roślinek pognije.
Tak, wszystko stoi w blokach startowych, oby tylko nie było falstartu
Życzenia utrzymuję w mocy i serdecznie pozdrawiam
I kolejna doniczkowa - zdjęcie tego nie oddaje, ale ten kolor jakby naprawdę płonęła:
Lucynko miła Oj dobrze, że na spacerek wybrałaś się wczoraj, bo przynajmniej było czym oddychać. Dzisiaj u nas paskudna pogoda, oczyszczacz powietrza chodzi w domu cały dzień.
Dziękuję za miłe słowa i pochwały. Czy ja mam szczęście do powojników to się okaże w najbliższych latach
Irysy faktycznie się udały ale te w doniczkach, poprzednio posadzone w gruncie w większości wypadły.
Faktycznie biała piwonia Shirley T. dała popis, jest przepiękna, a to było jej pierwsze kwitnienie. Więcej o nich napisałam w odpowiedzi do Juliana.
Biały maczek, a raczej mak, bo kwiaty ma większe od mojej dłoni, ma szczególne miejce w moim sercu, bo jest on z mojego wysiewu
Jak widać wszystko ma swoje plusy i minusy - Ty masz działkę mniej nasłonecznioną to i teraz masz mniej nerwów w temacie przyspieszonej wegetacji roślinek działkowych. A ja już drżę, żeby nie było zbyt ciepło teraz. NIe mniej nie mam nic przeciwko temu, żeby przytaczane przez Ciebie prognozy co do nadejścia wiosny się spełniły. Jestem jak najbardziej za.
Podziwiam parapetowe wysiewy i życzę powodzenia w tej materii.
Pozdrawiam serdecznie
I jeszcze jedna doniczkowa:
A skoro maczek zawojował Twoje serduszko , to jeszcze raz na makowo:
Martuś witaj. Miło słyszeć tyle pochwał - dziękuję. Ale czy clemki się u mnie będą dobrze czuły to się okaże w najbliższych latach. Cieszę się, że mogłam Cię zainspirować w tym temacie - z niecierpliwością będę czekać na Twój wybór.
Liliowców nie mam dużo, to jest taka rabatka może ze 2 - 3 metry - aż sama z ciekawości muszę zmierzyć. Mam na niej posadzone tylko 3 odmiany: Krasnaja Zwiezda, Mary Todd, Stella de Oro. Wrażenie jest że więcej, bo posadziłam po kilka krzaczków za jednym razem. Po 3 tych dużych i 6 Stelli. Chyba tylko dzięki temu mogłam się pocieszyć ich kwiatami, bo gdybym miała po jednym krzaczku to chyba bym w tym roku nie upolowała kwitnącego wcale.
Działeczka moja nie duża, około 460 m.kw., a do tego sporo trawnika i ciągła walka z Panem M. o każdy skrawek ziemi. Ale jest to raczej wojna podjazdowa, aniżeli otwarta walka
Faktycznie, jak tak podsumowuję, to sporo już mam kwiatów, ale są to młode nasadzenia. A ja podziwiam Wasze ogrody, gdzie już są rozrośnięte kępy, krzewy, karpy. Ale może kiedyś i u mnie...
Serdeczności przesyłam
A to już moje cudeńka - lilie drzewiaste. Cztery odmiany, ale posadzone każdej po 3. Zakochałam się w nich absolutnie i bezwarunkowo.
Elusive ?
Andrzeju jak miło, że mnie odwiedziłeś. U mnie jak do tej pory zagościły tylko 3 odmiany: Krasnaja Zwiezda, Mary Todd, Stella de Oro - miniaturowa. Dobrze, że je posadziłam po kilka na raz, bo inaczej to bym chyba musiała koczować na działce żeby upolować te śliczności w fazie rozkwitu. Też nie kojarzę abym liliowce oglądała w Twoim ogrodzie. Andrzejku, Ty masz Jadziną rabatkę, a ja chyba będę musiała założyć Andrzejkową
Serdecznie pozdrawiam
I kolejna drzewiasta - to mamusia:

A to dwa małe wyrostki z tego sezonu:
Kolejne piękności:

I jeszcze jedna azjatycka w gruncie, kwitnie drugi sezon - przepiękna
Na jesieni dosadziłam jeszcze kilka, sama jestem ciekawa czy coś z tego wyjdzie.
Życzę Wszystkim danego tygodnia