Pomidorki koktajlowe - 5 cz.
- BobejGS
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 14011
- Od: 31 lip 2013, o 17:44
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Grzybno Wlkp
- Kontakt:
Re: Pomidorki koktajlowe - 5 cz.
Żeby za dobrze nie rosły w krzak, bo kwiatów będzie mało.
Re: Pomidorki koktajlowe - 5 cz.
Witam
Pierwszy post na forum, więc witam specjalistów.
Ogrodnik ze mnie żaden, ale mam balkon i od 4 lat na nim pomidorki koktajlowe. Kiedyś dostałam sadzonki, zrobiłam sobie nasionka na jesień i już 4 rok sieję je i hoduję w doniczkach na balkonie.
Po kilku poradach umiem je wysadzać, pikować, wystawiam na balkon po Zimnej Zośce i tu się zaczynają schody. Rok w rok to samo. Otóż dolne liście żółkną, potem schną i odpadają w końcu. Pod koniec sezonu mam długie, gołe badyle o długości 1metra z dużą ilością owoców i kilkoma liśćmi na górze. Wyglądają paskudnie, ale są smaczne. Jak znalazłam to forum to moje pomidorki ni cholery nie wyglądają tak pięknie jak wasze
W tym roku to już kompletna nędza, więc zaczęłam szukać pomocy.
1. Wysadzam w lutym marcu do maluśkich doniczek i tylko spryskuję 2/3 razy dziennie
2. Przesadzam do doniczek większych o kilka cm po miesiącu
3. Takie przesadzanie stosuję 3-4 razy do momentu, gdy zaczną owocować (wtedy daję im spokój). Poradzono mi, że pomidor musi mieć mała doniczkę by szedł w owoce, a nie w korzenie.
4. Jeszcze na parapecie zazwyczaj zaczynają już kwitnąć.
5. Po 15 maja wystawiam na balkon- szokowo- marnieją na dobę, dwie, potem ciemnieją i dalej sobie radzą. Dopiero po wystawieniu na balkon zaczynam usuwać wilki
6. Dużo podlewam, zasilam humusem raz na 2 tygodnie.
7. Balkon południowy, pełne słonce, spore wiatry (tego nie zmienię, a pomidorki chcę mieć ;-) )
8. Zazwyczaj trzymam 2 krzaczki w 1 doniczce jak na zdjęciu
W tym roku przeżyły spore przelanie. Wszystkie donice trzymam na wspólnej tacce, a ulewy były spore. Parę dni stały wręcz w wodzie (zapomniałam o wylaniu jej
)
Odmiana główna nieznana, przyniesiona z ogródka znajomej, gdzie rosną jak chwast wręcz już, samodzielnie sobie radząc.
W tym roku pierwszy raz posadziłam z nasion Maskotkę, jestem nią zachwycona, ale widzę, że zaczyna tak samo wyglądać jak te moje stare i tu mnie cknęło, by szukać pomocy. Łącznie mam 13 krzaczków (10x NN i 2x Maskotki, 1x odmiana Vilmorin wysadzona po raz drugi, bo pierwsze sadzonki padły, jeszcze jest gęsta i zielona, dziś dopiero wystawiona na balkon, ma z 20 cm dopiero).
Przy okazji może ktoś rozpozna w tej biedzie co to za odmiana? Owocuje tylko na czubku, ale za to po kilkanaście pomidorków na gałązce. Ma jeden pęd główny (wilki usuwam, nie dopuszczam do więcej pędów). W zeszłym roku z 10 krzaczków miałam z 200- 250 pomidorków. W tym roku marnie to widzę, bo zaczęły słabnąć zanim zaczęły porządnie owocować.
Przyznam, że w tym roku zrobiłam okropny błąd (ja się uczę dopiero) i sadzonki posadziłam w zeszłorocznej ziemi po pomidorach. Wschodziły o 3-4 tygodnie później niż u kogoś innego z tych samych nasion. Prawie się poddałam. Więcej nasion nie miałam, musiałam czekać. Jak wzeszły do 10 cm natychmiast dałam inną ziemię.
Wątków o pomidorach jest tyle, że siedzę już od 4h i jestem głupsza niż byłam
Postanowiłam więc zapytać, bo sama nie zdiagnozuję przyczyny.
Chciałabym mieć takie piękne, zielone krzaki jak wasze, a nie długie, gołe badyle co roku.
Odmiana NN:

Chorujące liście dolne:
http://www.incar.com.pl/foto/IMG_0919.jpg
Maskotka:
http://www.incar.com.pl/foto/IMG_0920.jpg
Chorujące liście:
http://www.incar.com.pl/foto/IMG_0921.jpg
Za duże zdjęcia- moderator jokaer.
Spod doniczek leje się woda, bo dziś wszystkie przesadzałam i porządnie podlałam. To będą już ich doniczki docelowe, no może jeszcze z raz przesadzę do większych.
No to teraz słucham, tulę uszy i proszę o łagodny wymiar kary ;-) Nigdy działki nie miałam, kwiaty mnie nie kochają, w domu prawie ich nie mam, ale te pomidorki kocham i co roku sieję z własnych nasion. Zaznaczę, że nie chciałabym żadnej chemii, jestem jej wrogiem, nie będę miała własnych pomidorów z czymś sztucznym w środku. Nie po to je sadzę, przesadzam, dbam, by mieć to samo co w sklepie.
Proszę o wszelkie uwagi, co robię źle a czego nie robię.
P.S. Sorry moderator, już będę dawać mniejsze zdjęcia

Pierwszy post na forum, więc witam specjalistów.
Ogrodnik ze mnie żaden, ale mam balkon i od 4 lat na nim pomidorki koktajlowe. Kiedyś dostałam sadzonki, zrobiłam sobie nasionka na jesień i już 4 rok sieję je i hoduję w doniczkach na balkonie.
Po kilku poradach umiem je wysadzać, pikować, wystawiam na balkon po Zimnej Zośce i tu się zaczynają schody. Rok w rok to samo. Otóż dolne liście żółkną, potem schną i odpadają w końcu. Pod koniec sezonu mam długie, gołe badyle o długości 1metra z dużą ilością owoców i kilkoma liśćmi na górze. Wyglądają paskudnie, ale są smaczne. Jak znalazłam to forum to moje pomidorki ni cholery nie wyglądają tak pięknie jak wasze

1. Wysadzam w lutym marcu do maluśkich doniczek i tylko spryskuję 2/3 razy dziennie
2. Przesadzam do doniczek większych o kilka cm po miesiącu
3. Takie przesadzanie stosuję 3-4 razy do momentu, gdy zaczną owocować (wtedy daję im spokój). Poradzono mi, że pomidor musi mieć mała doniczkę by szedł w owoce, a nie w korzenie.
4. Jeszcze na parapecie zazwyczaj zaczynają już kwitnąć.
5. Po 15 maja wystawiam na balkon- szokowo- marnieją na dobę, dwie, potem ciemnieją i dalej sobie radzą. Dopiero po wystawieniu na balkon zaczynam usuwać wilki
6. Dużo podlewam, zasilam humusem raz na 2 tygodnie.
7. Balkon południowy, pełne słonce, spore wiatry (tego nie zmienię, a pomidorki chcę mieć ;-) )
8. Zazwyczaj trzymam 2 krzaczki w 1 doniczce jak na zdjęciu
W tym roku przeżyły spore przelanie. Wszystkie donice trzymam na wspólnej tacce, a ulewy były spore. Parę dni stały wręcz w wodzie (zapomniałam o wylaniu jej

Odmiana główna nieznana, przyniesiona z ogródka znajomej, gdzie rosną jak chwast wręcz już, samodzielnie sobie radząc.
W tym roku pierwszy raz posadziłam z nasion Maskotkę, jestem nią zachwycona, ale widzę, że zaczyna tak samo wyglądać jak te moje stare i tu mnie cknęło, by szukać pomocy. Łącznie mam 13 krzaczków (10x NN i 2x Maskotki, 1x odmiana Vilmorin wysadzona po raz drugi, bo pierwsze sadzonki padły, jeszcze jest gęsta i zielona, dziś dopiero wystawiona na balkon, ma z 20 cm dopiero).
Przy okazji może ktoś rozpozna w tej biedzie co to za odmiana? Owocuje tylko na czubku, ale za to po kilkanaście pomidorków na gałązce. Ma jeden pęd główny (wilki usuwam, nie dopuszczam do więcej pędów). W zeszłym roku z 10 krzaczków miałam z 200- 250 pomidorków. W tym roku marnie to widzę, bo zaczęły słabnąć zanim zaczęły porządnie owocować.
Przyznam, że w tym roku zrobiłam okropny błąd (ja się uczę dopiero) i sadzonki posadziłam w zeszłorocznej ziemi po pomidorach. Wschodziły o 3-4 tygodnie później niż u kogoś innego z tych samych nasion. Prawie się poddałam. Więcej nasion nie miałam, musiałam czekać. Jak wzeszły do 10 cm natychmiast dałam inną ziemię.
Wątków o pomidorach jest tyle, że siedzę już od 4h i jestem głupsza niż byłam

Chciałabym mieć takie piękne, zielone krzaki jak wasze, a nie długie, gołe badyle co roku.
Odmiana NN:

Chorujące liście dolne:
http://www.incar.com.pl/foto/IMG_0919.jpg
Maskotka:
http://www.incar.com.pl/foto/IMG_0920.jpg
Chorujące liście:
http://www.incar.com.pl/foto/IMG_0921.jpg
Za duże zdjęcia- moderator jokaer.
Spod doniczek leje się woda, bo dziś wszystkie przesadzałam i porządnie podlałam. To będą już ich doniczki docelowe, no może jeszcze z raz przesadzę do większych.
No to teraz słucham, tulę uszy i proszę o łagodny wymiar kary ;-) Nigdy działki nie miałam, kwiaty mnie nie kochają, w domu prawie ich nie mam, ale te pomidorki kocham i co roku sieję z własnych nasion. Zaznaczę, że nie chciałabym żadnej chemii, jestem jej wrogiem, nie będę miała własnych pomidorów z czymś sztucznym w środku. Nie po to je sadzę, przesadzam, dbam, by mieć to samo co w sklepie.
Proszę o wszelkie uwagi, co robię źle a czego nie robię.
P.S. Sorry moderator, już będę dawać mniejsze zdjęcia
Re: Pomidorki koktajlowe - 5 cz.
Witaj Nanaska
skoro czytasz forum, oglądasz zdjęcia, to sama widzisz co robisz inaczej niż ci, którzy mają piękne krzaki w donicach. Jak też chcesz mieć takie, to rób to, co oni. Tu wszyscy piszą co i jak robią. Krytykować nie zamierzam 


Re: Pomidorki koktajlowe - 5 cz.
Forum znalazłam dopiero dziś. Problem w tym, że rad jest tyle, że zanim się przez nie przekopię, to nie będę już mieć pomidorków ;-) Dla mnie, laika, wszystkie choroby i niedobory wyglądają podobnie (no może oprócz mszyc ;-) ). Za dużo/ za mało magnezu/potasu/azotu. Zgłupiałam i postanowiłam zapytać wprost. Trochę droga na skróty, ale postarałam pokazać dokładnie problem i opisałam wszystkie zabiegi. Może ktoś rzuci diagnozę i zacznę działać już, bo sama nie dojdę, co robię źle. Takie małe pogotowie ;-)aria pisze:Witaj Nanaskaskoro czytasz forum, oglądasz zdjęcia, to sama widzisz co robisz inaczej niż ci, którzy mają piękne krzaki w donicach. Jak też chcesz mieć takie, to rób to, co oni. Tu wszyscy piszą co i jak robią. Krytykować nie zamierzam
Co do Maskotki, którą w tym roku posadziłam pierwszy raz, to jestem wniebowzięta

- mymysteryy
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2363
- Od: 6 sie 2014, o 07:58
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Jaworzno
Re: Pomidorki koktajlowe - 5 cz.
Nanaska gdyby to była prawda, że w dużej donicy pomidor szedłby w korzenie, a nie w owoce, to te w gruncie by w ogóle nie owocowały, bo by tylko korzenie rozbudowywały.
Krótko mówiąc przesadź je w coś większego, a odwdzięczą Ci się za to.
Żółknące i usychające dolne liście, to pewnie z głodu.
Ja donicowe ferdyguję odpowiednią mieszanką o składzie dostosowanym do wymagań pomidora, ale zastrzegasz, że tylko "naturalne" odżywki chcesz stosować, więc nie pomogę w tym temacie.



Żółknące i usychające dolne liście, to pewnie z głodu.
Ja donicowe ferdyguję odpowiednią mieszanką o składzie dostosowanym do wymagań pomidora, ale zastrzegasz, że tylko "naturalne" odżywki chcesz stosować, więc nie pomogę w tym temacie.

Re: Pomidorki koktajlowe - 5 cz.
Nanaska, musisz bardziej dokarmiać pomidorki w doniczce. Najlepsza jest fertygacja czyli połączenie nawożenia z nawadnianiem. Podlewanie odpowiednim nawozem w niewielkim stężeniu, tak żeby roślina zdążyła wykorzystać składniki i nie odkładały się w podłożu tworząc niekorzystne związki chemiczne.
Re: Pomidorki koktajlowe - 5 cz.
Też mnie to zawsze zastanawiało, jak w gruncie sobie radząmymysteryy pisze:Nanaska gdyby to była prawda, że w dużej donicy pomidor szedłby w korzenie, a nie w owoce, to te w gruncie by w ogóle nie owocowały, bo by tylko korzenie rozbudowywały.Krótko mówiąc przesadź je w coś większego, a odwdzięczą Ci się za to.
![]()

Nie chcę chemii...
-- 11 cze 2016, o 22:00 --
Podlewam codziennie, w upały 2 x dziennie. Co mam dodać z naturalnych składników, i jak często, by biedaczki nie były takie smutne? Humus nie wystarczy im?Lyanna pisze:Nanaska, musisz bardziej dokarmiać pomidorki w doniczce. Najlepsza jest fertygacja czyli połączenie nawożenia z nawadnianiem. Podlewanie odpowiednim nawozem w niewielkim stężeniu, tak żeby roślina zdążyła wykorzystać składniki i nie odkładały się w podłożu tworząc niekorzystne związki chemiczne.
Re: Pomidorki koktajlowe - 5 cz.
Ja niestety stosuję chemię (cały świat jest chemią i fizyką), może ktoś inny podpowie co naturalnego, może gnojówkę z pokrzywy (azot) a później z żywokostu (potas)?
Re: Pomidorki koktajlowe - 5 cz.
Można to gdzieś kupić? Słyszałam, że w warunkach domowych może to być bolesne węchowo doświadczenie dla mieszkańców blokuLyanna pisze:Ja niestety stosuję chemię (cały świat jest chemią i fizyką), może ktoś inny podpowie co naturalnego, może gnojówkę z pokrzywy a później z żywokostu?

Re: Pomidorki koktajlowe - 5 cz.
Kupić się chyba nie da. Ja mam na działce te mikstury wyprodukowane w butlach 5l po wodzie mineralnej
. Ale mnie kusi, żeby trochę przywieźć na balkon, może rozcieńczone? Natchnęłaś mnie do eksperymentu na pomidorkach (i sąsiadach).

Re: Pomidorki koktajlowe - 5 cz.
Podlać to chyba niewielki ból, ale wyprodukować, to słyszałam, że jest to ciężkie doświadczenieLyanna pisze:Kupić się chyba nie da. Ja mam na działce te mikstury wyprodukowane w butlach 5l po wodzie mineralnej. Ale mnie kusi, żeby trochę przywieźć na balkon, może rozcieńczone? Natchnęłaś mnie do eksperymentu na pomidorkach (i sąsiadach).

Mam niedaleko ogródki działkowe, może ktoś by mi odsprzedał?
Re: Pomidorki koktajlowe - 5 cz.
Ja to mam w butlach zakręconych i jak przyjadę na działkę to mieszam i odkręcam na chwilę. Doświadczenie rzeczywiście ciężkie ale chwilowe, może by sąsiedzi jakoś przeżyli, np. w środku nocy
. W sumie to chyba powinno być w pojemniku otwartym, muszę doczytać bo z nawozami naturalnymi to moje początki
.
Jeszcze mam zamiar wyprodukować gnojówkę z obornika króliczego (mam dwa króliczki miniaturki, niech się przydadzą do czegoś
).


Jeszcze mam zamiar wyprodukować gnojówkę z obornika króliczego (mam dwa króliczki miniaturki, niech się przydadzą do czegoś

-
- 200p
- Posty: 253
- Od: 8 maja 2016, o 21:49
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Łódzkie
Re: Pomidorki koktajlowe - 5 cz.
Gotowa gnojowka trzymana w zakręconych butelkach nie powinna smierdzieć. Ale nie wiem czy można zakryć pojemnik z fermentujaca gnojówką, takie szczelne zakrycie może rozwiązało by kwestię zapachu?
Pozdrawiam, Ewa
- Ika2008
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2203
- Od: 24 maja 2013, o 08:59
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie-prawie Rzeszów
Re: Pomidorki koktajlowe - 5 cz.
Najbardziej śmierdzi w fazie ostrej fermentacji, tego etapu absolutnie nie polecam na blokowy balkon!
Pokrzywówka po sfermentowaniu i w dodatku w zalecanym rozcieńczeniu nie jest już tak bardzo wyczuwalna dla zmysłu węchu. Gotowym roztworem można podlać, bez obawy o wrażenia węchowe sąsiadów.
Pokrzywówka po sfermentowaniu i w dodatku w zalecanym rozcieńczeniu nie jest już tak bardzo wyczuwalna dla zmysłu węchu. Gotowym roztworem można podlać, bez obawy o wrażenia węchowe sąsiadów.

Pozdrawiam, Marta.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2004
- Od: 30 sie 2013, o 16:03
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Rybnik
Re: Pomidorki koktajlowe - 5 cz.
nanaska a jaką ziemię im kupujesz? Nie obawiasz się chemii w niej (ziemie nawóz mają sztuczny)? Są zagłodzone (brak podstawowych składników o mikroelementach nie wspominając), przegrzane (czarna maleńka donica + jasne otoczenie), brak im miejsca na rozwijanie korzeni (znowu ta donica miniaturka) - po Maskotce widać jak bardzo są wyciągnięte. Z humusu proponuję też porządnie przeczytać skład, bo wiele z gotowych jest humusem tylko z nazwy.