


Choć dzisiejszy dzień przyniósł kolejną małą katastrofę: panowie od kostki zniszczyli mi 2 róże, które dostałam od Was - forumowiczów: Chianti od Gosi ostał się sam korzeń, który wsadziłam do donicy, ale czy coś z tego będzie?
Oraz Felicitie Parmentier od Ma-Do, ta ukatrupiona na amen. Nawet nie odnalazłam jej pod stertą ziemi i kamorów

I jak tu się nie załamać?

Moniko - masz oczywiście rację. Wczoraj odwiedziłam ogród koleżanki mieszkającej dosłownie kilkadziesiąt metrów dalej i ona nie ma żadnych start

Na spacerze zauważyłam też, że świerki i sosny nie były uszkodzone, podobnie z tujami. Tylko jodły oberwały.
Asiu - to by było zbyt piękne

Grażyno - może już tak musi być, że po dobrym roku przychodzi kiepski? Zeszły sezon oceniam dobrze: róże nie przemarzły tak, robactwo nie szalało i zakwitły wspaniale. W tym roku będzie dużo gorzej. Z kardynała i Jacquesa C. zostały po 2 pędy

Beato - akurat na Edena jakoś nigdy nie liczyłam, że będzie u mnie pnącą

Kasiu - nie ma za co

Ja bym magnolię jeszcze potrzymała. Nie wiem do kiedy... może z miesiąc? Gdybym się pospieszyła z wykopaniem tamaryszka, to też bym się nieźle urządziła.
Izo - wydawało mi się, że to pierwsze tego typu wariactwo pogodowe: mrozy tak późno. ale dziś usłyszałam historię o przymrozkach na Dolnym Śląsku w ...czerwcu

Znaczy się, nie można być pewnym ani dnia, ani godziny. U mnie teraz rośliny dodatkowo dobija susza.

Joasiu - wiem, że nie powinnam znowu tak narzekać, bo w sumie to żadna mi nie wypadła, tylko podmarzły.
Gdybym straciła tyle krzewów, to chyba bym się przerzuciła na hodowlę patyczaków

Agnieszko - Nevada już powoli się rozkręca, a Charls ma się bardzo dobrze. Świetnie zniósł zimę, podobnie jak Splendens Belle Isis. Tyle że bardzo późno ruszył. Już go nawet podejrzewałam o zejście. Nic mu jednak nie jest. A taki Kardynał przemarzł. Podobnie Versicolor.