Kochani:
Małgosiu(nina1611), Henryku, Kasiu(kasialb1), Kasiu(kasia74), Justysiu, Rysiu, Lucynko, Piotrusiu, Kaju, Sylwuniu, Joasiu, Julitko

dziękuję Wam bardzo za odwiedziny i tak miłe słowa. Miejscami aż poczerwieniałam
Ostatniego piegusa faktycznie chyba ocaliłam od wyrzucenia..wiadomo co w marketach robią z tymi których nikt nie kupi.. a podejrzewam, że żaden hmm... normalny

człowiek wśród tłumu bardziej obfitych, nie zwróciłby uwagi na takiego ogryzka z trzema kwiatami. No ale... my nie jesteśmy do końca normalni, prawda?

w dodatku nam z tym dobrze
Tak czy siak w doniczce wyżej wymienionego zaczęło się coś dziać - i to cieszy. Trzy korzonki uaktywniły się do wzrostu. Liście na razie stoją.
Tak jak obiecałam dzisiaj relacja z 'zielonego'. Zdjęcia porobiłam już w zeszłym tygodniu, (więc troszkę się zdezaktualizowały)...ale trochę się działo i jakoś nie dawałam rady tu nic napisać. Ale do rzeczy: w zeszłym tygodniu wzięłam się za moje maluchy. I pierwszy raz przeprowadzała operację odseparowania keiki od rośliny matecznej. Najpierw przypadek odnośnie którego się Was radziłam.

Keiki zaczęło wypuszczać pęd (cała roślina siedziała w akwarium) i sama nie wiedziałam czy oddzielać w związku z tym czy nie.
Ostatecznie wyszło to na dobre. Keiki posadzone osobno nie wstrzymało wzrostu pędu(co jest ostatnio moją zmorą, ale o tym później..)
Drugi delikwent już od dawna wymagał przesadzenia..a że zawsze u mnie przesadzanie kończy się pogorszeniem kondycji rośliny - nie chciałam zostawiać mamusi jeszcze malucha jako dodatkowe obciążenie. Keiki miało co prawda tylko trzy korzenie ale były dość długie, duże też ma liście.
Tego przesadzania strasznie się bałam bo dużo korzonków poprzerastało doniczkę od spodu, wiedziałam, że nie ma wyjścia, tylko ją porozcinać by stracić jak najmniej tych pięknych świeżutkich zielonych korzeni.
Nie obyło się bez strat - 3 końcówki mi się ułamały, ale i tak.. w porównaniu do tego co się namęczyłam.. to zadowolona jestem. Mam nadzieję, że w większej doniczce będzie mu wygodniej.
Tutaj oba maluchy w osobnych domkach:

.
Teraz trochę optymizmu: zapowiedzi kwitnień
Basal keiki na woskowym piegusku bez stożka wzrostu
Philadelphia (choć chyba tego nie trzeba Wam pisać)
Malusi pędzik na woskowym pasiaczku, rośnie sobie bardzo wolniutko...
Pęd na różowej babcinej hybrydzie - to jego drugie podejście - wcześniej wypuścił czubek pędu i go wstrzymał
Niezmordowana seledynowa hybryda - dosłownie przed chwilą skończyła kwitnąć (co widać...jeszcze nie zdążyłam obciąć poprzedniego pędu...)
Pęd na łososiowej hybrydzie - aktualnie jeszcze kwitnącej
Biała hybryda w ciemnofioletowe kropki - na jej kwitnienie czekam bardzo, bo to będzie jej pierwsze takie moje.
Parę miesięcy temu też zrobiła mi 'akuku' wypuszczając pęd, a następnie wstrzymując jego wzrost.
A tutaj słoneczko-żółta hybryda, która uwielbia psocić. Ma dwa pędy jak widać... gdzieś na początku lata wypuściła pierwszy porósł może z dwa tygodnie i cisza... po kilku tygodniach wypuściła drugi i....znowu to samo

Z końcem zeszłego tygodnia jeszcze wyżej...zaczęła wypuszczać trzeci

póki co - rośnie mam nadzieję, że wyrośnie już do końca.
Wiecie czego najbardziej mi żal w takich przypadkach...? Tego...że na następne kwitnienia takich storczyków przyjdzie dłużej poczekać, bo liście będą musiały w końcu kiedyś nadrobić te niejako zmarnowane miejsca...
Tyle o nadchodzących kwitnieniach.
Tutaj przypadek mojego woskowego reanimka... Ech piękne miał kwiatuszki a teraz tak marnie wygląda... Nie wiem czy zdołam go uratować od jakiegoś czasu siedzi w akwarium mam wrażenie że te korzonki, które ma jakby marnieją jeszcze bardziej. Podczas mojej (zaledwie kilkudniowej) nieobecności wypuścił trzy 'cosie' - dwa korzonki i coś..co wydaje się być zaczątkiem keiki. Jednak nie widzę by przez ostatnie dni coś urosły..
Haha? Już miałam kończyć i napisać: no to by było na tyle? podeszłam sobie w ramach rozprostowania kości i palców do okna a tu? mój ?valerowaty? też zaczął wypuszczać pędzik. Strasznie się cieszę, bo stęskniłam się już za jego kwiatami? Także coś dzieje się u woskowej hybrydy trochę podobnej do Nobby?s Shadowy i to chyba też jest pęd. Wobec takiego wysypu jesiennych pędów koniecznie muszę się zaopatrzyć w dobre doświetlanie. Nie chcę by było jak w zeszłym roku kiedy to też miałam trochę pędzików.. z czego zakwitło tylko kilka. Uffff to pisanie postów to czasem ciężka praca...
