Ufff... jak gorąco ...

Zwłaszcza u mnie w bloku, na tym ostatnim piętrze.
A na działce tak przyjemnie! Wprawdzie wczoraj przyjechaliśmy w deszczu (na całej
trasie nie padało, tylko u nas

), ale potem już była bardzo przyjemna pogoda
- w sam raz na majówkę. Jak zwykle pracowitą, bo trzeba było pokosić (rany! jak ta
trawa szybko rośnie!), poplewić (a chwastów! zatrzęsienie!), podlać (strasznie sucho,
nawet po tym deszczu), coś tam posadzić (miałam bylin nie kupować już i nie sadzić,
ale kolorów brakuje

). No i czas szybko zleciał.
Zdjęć przez to malutko - zresztą nie ma za bardzo co focić. No chyba, że będziemy pamiętać,
iż u mnie naturalistyczny ogród. A wtedy coś się zawsze znajdzie.
Łąka już całkiem zrobiła się żółciutka

A w trawie mnóstwo jest przywrotników. Byłoby dobrze zrobić z nich jakiś pożytek, ale muszę
się doszkolić, kiedy się je ścina, jak się suszy, bo to bardzo pożyteczne ziele. Tak samo jak glistnik.
I trochę niebieskiego też jest, choć żółty to mój ulubiony kolorek - nawet chwasty o tym wiedzą
