Aniu DS i Lady Aniu, (jednak mam praktyczne imię, tylko córcię wrobiłam, bo Anna bardzo mi się podoba)
z nazwami niemały kłopot. Początkowo nie tyle nawet nie zwracałam uwagi, co ich nie było. Sprzedawano bez etykietek,
a nawet pózniej jak się pojawiły, były to ogólniki w rodzaju : azalia japońska czy azalea molis. (to chyba ta, co jest nazwą gat.)
Fotki tych starych beznadziejne. Teraz jest lepiej pod tym względem, ale często trudno mi znależć coś nowego,
szczególnie azalie. W tym tygodniu jadę do Wojsławic, może coś będzie.
Do niedawna kupowałam po prostu kwitnące, uważnie oceniając kolor.Czasem różnice niewielkie.
Radziłabym nie przejmować się nazwami, kupować takie , jakie się Wam podobają, a przede wszystkim są dostępne.
