Elu u mnie zima-niezima. Codziennie inna pogoda. Raczej wyglada to na marzec niż grudzień. Śnieg się tylko pojawia i znika. Co będzie dalej...zobaczymy. Przykrywanie bylin i kopczykowanie róż ciągle jeszcze przede mną. Co z Olsztynem? Na razie nic. Najpierw wizyta u zakaźnego w E. - przełożona na 3 stycznia, a potem zobaczymy. Całą jesień eM był w rozjazdach. Jak tylko coś będę wiedziała, to nie omieszkam dać Ci znać.
Marysiu jak nie Ty to może Krysia, Justynka lub Iza...Jestem przekonana, że to w którymś z wątków kaszubskich widziałam te cudne zawilce. Zrobię chyba małe dochodzenie w tej sprawie. Prezentację zawilców masz jak w banku. Chociaż muszę przyznać, że to nie było łatwe zadanie wybrać zdjęcia.
Halinko bardzo się cieszę, że wróciłaś na łono FO i to z własnym wątkiem. Te ażury i falowany daszek to tylko ku ozdobie. Chryzantem sporo kwitło, bo sporo ich mam. Prawie wszystkie zadomowione u mnie. Większość mam od kilku lat. Najstarsza rośnie u mnie od 8 lat. Jest pewniakiem, bo zaczyna kwitnąć już pod koniec sierpnia. Ja również robiłam kilka podejść do zawilców greckich zanim "mnie polubiły". Nawet nie jestem w stanie policzyć ile paczek takich mieszanek kupiłam. Z moich obserwacji wynika, że najlepiej posadzić je jesienią, pod krzewami i dość płytko. Najlepiej powstrzymać się przed grzebaniem w ziemi w tych okolicach. Po kwitnięciu lubią mieć sucho i spokój.
Czy chcemy czy nie - idzie zima. Najwyższy czas pomyśleć o podsumowaniu sezonu. Z roku na rok wydaje mi się krótszy. A może to tylko w pewnym wieku czas przyśpiesza...
Zanim zacznę oceniać miniony sezon pokaże swoje zawilce. Mam ich sporo, bo mam na ich punkcie lekkiego bzika o mniejszym lub czasem większym nasileniu. Rośnie u mnie 5 gatunków zawilców, każdy ma kilka lub kilkanaście odmian. Na szczęście większość z nich to niewielkie rośliny i można ich zmieścić całe mnóstwo.
Swoją przygodę z zawilcami zaczęłam w 2008 r od najzwyklejszego zawilca gajowego:

- tak to nie pozornie wyglądało
Później kupowałam wszystkie jakie udało mi się spotkać na targach i były na moją kieszeń. Początkowo sadziłam je obok siebie pod krzewem pigwowca. Z roku na rok łączka prezentowała się coraz lepiej. Zaczęły się przenikać i chyba krzyżować. Kolejne nabytki musiałam zacząć sadzić w innych miejscach.

- w tym roku właśnie ta odmiana
Robinsoniana mile mnie zaskoczyła, bo ładnie się rozrosła i chętnie kwitła. Kwiaty ma stosunkowo duże i to w moim ulubionym kolorze

- chociąż pierwsze podejście do tej odmiany skończyło się porażką

- to też zawilec gajowy choć nie wygląda na to. Odmiana
Viridescens
W tym roku udało mi się kupić dwie kolejne odmiany:
Kolejna grupa zawilców to anemone multifida czyli wielosieczny. Mam dwa - biały i różowy.
Oczywiście rosną u mnie też bardzo popularne anemone sylvestris czyli wielkokwiatowe. Są piękne choć bywają ekspansywne. Posiadam 3 przedstawicieli tego gatunku.

- są tak fotogeniczne, że trudno wybrać jedno zdjęcie

- na tych wszystkich jest ta sama odmiana a raczej gatunek

- te są troszkę inne

- to też zawilec wielkokwiatowy odm.
Polish Star
Kolejne maluszki to zawilce greckie czyli blanda. Długo walczyłam by wprowadzić je na działkę. Co roku kupowałam bulwki, raz nawet dostałam i wciąż nie było efektu. Jednak nie poddawałam się, bo kwiaty są urocze i stosunkowo tanie. Aż 2 lata temu - sukces. Zakwitły wiosną pod magnolią i nie tylko. Teraz nawet rozsiewają się same. Niestety z tych mieszanek są przeważnie niebieskie i błękitne. Czasem pojawi się jakiś biały. Marzą mi się różowe i karminowe.

- czasami zdarzają się perełki
Z miłości do niebieskich kwiatów próbowałam swoich sił w uprawie zawilców wieńcowych czyli coronaria. Efekt mizerny. Czasem jednak coś zakwitło;
Do przedstawienia została mi ostatnia grupa zawilców, kwitnąca najpóźniej - jesienią czyli zawilce japońskie. To jednak już jutro, bo ich chyba najwięcej przewinęło się przez moje rabatki.