Witam!
I na wstępie bardzo przepraszam wszystkich, zafascynowanych wiosną.
Ja nią zachwycona nie jestem. I u innych też tej fascynacji nie widać. Nie będę pokazywać w kółko tych samych "gadzich", smętnych widoków w kolorze feldgrau. W dodatku zimno piekielnie, wieje diabelsko, lodowaty deszcz z nieba leci. Nic nie chce kwitnąć, nijakiej roślinie się na taki zapłakany świat nie spieszy, no nic, tylko lata mi się chce i basta!!!
Tak więc odpowiadając na Wasze wpisy będę sobie pogwizdywać "Balladkę o minionym lecie"
.
Aha, ale zanim, godzi się wspomnieć, że w piątek był u mnie Dzień Truciciela. Odbyła się akcja przeciw uśpionej jeszcze, ale groźnej i znienawidzonej bruzdownicy przy pomocy preparatu Dursban. Ciekawe, jak zadziała. No i rozy zdążyłam przyciąć zanim wrócił listopad...
Kiepsko mi idzie pisanie, bo Ibrakadabra urządziła sobie pikietę i łazi mi przed nosem w tę i wew tę, jak Samoobrona po szosie...
Witaj,
Annes. Czas już był najwyższy, żeby ten smętny pusty taras czymś ozdobić. Wczoraj dołożyłam jeszcze dwie róże w donicach. Od zeszłego roku spodobało mi się obsadzanie tarasu jednakowymi bratkami, a dziś zauważyłam u dalekiego sąsiada, że do każdej skrzynki, czy donicy posadził kwiaty w innym kolorze (pomarańczowym też) i muszę przyznać, że wygląda to nieźle, wesoło. Ale ja za pomarańczem nie przepadam, jakoś zawsze wzrok mi leci do błękitów o fioletów...
He, he,
Justi, wymyśliłaś nowy kolor - szuwarkowy

. Chętnie bym obejrzała Twoją biało - pomarańczową kompozycję, tylko
gdzie???
Ładnie w ogrodzie to albo już było, albo dopiero będzie, teraz niestety ładnie nie jest, najwyżej można uznać, że zapanował jaki taki porządek i nic więcej

. A wiosna? Do kitu z taką wiosną.
Ewo, masz oko, kupiłam, oczywiście, dzwoneczek dalmatyński. Nigdy nie umiem się mu oprzeć. Nabyłam też bujnie kwitnącą miodunkę, bo moje śpią jak susły, i żagwin, rzecz jasna z kolorze fioletowym.
Ten łysy kotek faktycznie przypomina postać z jakiegoś 'odjechanego' filmu sci-fi. Byłam w tym ogrodnictwie jeszcze raz, myślałam, że uda się mu zrobić lepsze zdjęcie, ale kotek siedział w domu - za zimno mu było...
Alexio 
, o bratkach nie ma co myśleć, tylko sadzić, bo potem pojawi się tyle kwiatów, że bratki odejdą w cień. Mnie też od pomarańczu zęby bolą, wolę, tak jak Ty, błękity i fiolety...
A z facetami tak już jest, że lubią czerwone, pomarańczowe o żółte. Inne kolory mogłyby dla nich nie istnieć

.
Aneczko, ten
Hypnos jest tak brzydki, że aż piękny

. Odwiedzę go jeszcze, może uda mi się zrobić lepsze zdjęcie... Ale
Szuwarek jest ok.
Nie ma się co czaić, bratki trzeba sadzić czym prędzej. Powodzenia w poszukiwaniu.
Oj,
Tamaryszku, nie rozpieszcza nas ta wiosna. Było koszmarnie sucho, że trzeba było w marcu wąż wyciągać. Teraz niby pada, ale za to jest lodowato. To wszystko roślinom nie bardzo się podoba. Mnie też

.
Chciałam Twoje bratki obejrzeć, ale poruszanie się po blogu nie jest łatwe...

.
Pozdrawiam Cię serdecznie, ale nie kryję, że brak mi Cię tutaj bardzo.
Jagódko Małopolska, o to to, wiosny w moim ogrodzie póki co nie uświadczysz...

.
He, he, klub miłośników błękitów to my

. A ta miodunka już taka podpasiona, śliczna, nie mogłam się oprzeć.
Nie wiem, kiedy przyjdzie mi cieszyć się wiosną, bo prognozy na najbliższe dni jakieś nieprzychylne... A bardzo by się już chciało, żeby zatańczyły motylki i pszczółki na włochatych sasankach

.
PS.
Zlatan to artysta piłki nożnej pierwszej wody

, więc i we śnie może zachwycić

. Jak sobie popatrzyłam dziś na naszych w meczu z Irlandią, to smutek mnie ogarnął, gdzie im tam do
Ibrakadabry 
.
Ale, ale, jakiego to
Buraka chciałabyś we śnie widzieć

?
Ech,
Margo, taka mnie niechęć do robót polowych opanowała, że sama myśl o wertykulacji mnie przeraża. Wykonałam ją w zeszłym roku i naszarpałam się nieźle... I jakoś mi się z sianokosami nie kojarzy. No i o sprzęt musiałabym upraszać zięcia pani Porządnickiej.
Dzięki za radę. Te maty u innych nawet mi się podobają, ale u mnie trzeba byłoby tego ze 30 metrów. Trochę szkoda mi na nią grosza, a i przekonania do końca nie mam. Zobaczę, jak się sprawdzi to, co posadziłam jesienią, a czego w tej chwili całkiem nie widać.
Witaj,
Krysiu, gratuluję akcji "Oczko wodne", efekt

.
Lilie jeszcze w wiaderku, ale ciemierniczki posadzone, na razie w doniczki, bo nad stałym miejscem trzeba się trochę zastanowić, a tu pogoda taka paskudna...
Ciekawe, czy i gdzie znajdziesz bratki i jaki kolor Cię skusi...

.
Gdzie masz ten pobliski ogrodniczy? Czyżby OBI?
Elwi, kochana, co to za szaleństwo! Te parę bratków? Nie poszaleję w tym zimnie, o nie

. Ale już mi trochę wstyd było, bo sąsiedzi (przynajmniej od frontu) bratków nasadzili, a u mnie straszyły świerkowe gałęzie.
Przyznaję, różana choroba jest
sieriozna, nawet momentami lekko nadęta, ale żeby ją od razu trywializować? Generalnie igraszki słowne lubię, nawet bardzo, ale nie wszystkie.
Teraz czytam rewelacyjną książkę, w której bohaterami są ludzie i koty. I tam są takie nazwy: dla miasteczka o ostrym klimacie -
Brrr, dla sklepu ze starociami -
"Sam Chłam", dla przydrożnego zajazdu -
"Chlanie, Spanie, Żarcie", i temu podobne

.
Te "różyce" i mnie denerwują, tak samo jak "nasadzenia" i "solitery". Wszystkie one głupio, a nawet dość paskudnie mi się kojarzą

.
Dzięki i serdeczności za obecność w moim wątku. Życzę Wam przedświątecznej werwy, której mnie brakuje, a także słońca, ciepła i pomysłowości w świątecznych dekoracjach, które chętnie sobie u Was obejrzę.
Buziaki - Jagi