Dziękuję Wam wszystkim za miłe wpisy.
Ostatnio niewiele u mnie się dzieje. Słońce wyszło dopiero dziś, po tygodniu pluchy i chmur. Kaktusy podlałam jakoś tydzień temu, akurat na te chłody. Najniższa temp w nocy to było 8-9*C. Na razie start nie widzę. T. geometricuspomarszczył się i jest trochę miękki

Mam nadzieję, że jak ma być jakaś strata, nie padnie na niego

Dwa lata czekania na pierwszą kulkę i po nim? To byłby wyjątkowy pech.
Dziś też bez szału, raz słońce, raz chmury. Kwitnie po raz czwarty G. damsii, ale to już taka rutyna, że nawet nie podchodzę do niego z aparatem.
G. baldianum próbuje otworzyć kolejny kwiat i znowu nie może. A ja znowu nie umiem zrobić mu zdjęcia
Na innym parapecie szykuje mi się mała łączka, o ile zbyt długo zimno nie było, gdyż te pąki to tak już dobry tydzień trwają w oczekiwaniu na słońce. I nie wiem, czy wszystkie dadzą radę:
Hoje też przystopowały ze wzrostem. A jedna mi choruje, po raz pierwszy odkąd mam hoje

Podlane w zimnicę, a ta jedna stoi przy stale uchylonym oknie. No i okazała się być zbyt wrażliwa.
Co za lato

Wiosny nie było, lato też do kitu... Niedawno czytałam artykuł, że zmienia się klimat i niby Europa ma być na stałe zimnym kontynentem. Lata chłodne i deszczowe, a zimy bardzo mroźne. A upałów trzeba będzie szukać w Rosji
