onectica pisze:A ja zrobiłam to inaczej: postawiłam na gazie starą blachę do pieczenia ciasta i 'smażyłam' ziemię jakiś czas.
Nie polecam, jeżeli ktoś nie ma dobrej wentylacji, albo nie może pootwierać okien, bo śmierdzi bagnem.
Lucy, śmierdziało bo Ty ją nie smażyłaś tylko przypalałaś

Ziemia nie może być sucha i stać bezpośrednio na źródle ciepła (na palniku gazowym, elektrycznym) Tak, torf się pali... (a właściwie tli) Jeśli włożysz na godzinę do piekarnika bez rękawa to wyjmiesz tylko popiół a smród... Dlatego ja najpierw rozgrzewam piekarnik a później wkładam mieszankę, im bardziej mokra (nie trafiłem jeszcze na suchą ziemię w sklepowym worku) tym dłużej jest w smażalni

ale nie dłużej niż 30min. Po dłuższym niż 30 min. pobycie ziemi w piekarniku woda mogłaby już całkowicie odparowac i wtedy zaczyna się torf palić no i smrodek... nikomu nie polecam tego zapachu... Chcesz wierz, nie chcesz nie wierz ale już mi się zdarzyło godzinę po "smażeniu" ziemi piec w tym samym piekarniku chleb i nie cuchnął bagnem...
Mnie nic do tego jak, kto i co robi ale w/g mnie smażenie ziemi przez godzinę w 200 st. i w rękawie to jest czysta strata czasu i przedwszystkim pieniędzy (rękaw, prąd). Przy 150 st. nie ma prawa przeżyć żaden robal ani też żadne nasionko... Jest tylko sporo pary o lekkim zapachu torfu ale jak już pisałem wcześniej każdy robi jak chce i to nie mój problem.
EDIT:
Byłbym zapomniał, "kuwetki" metalowe w których prażę swoje mieszanki mają wysokość 3cm i nigdy nie robię żadnej "górki" , mieszanki jest też co najwyżej te 3 cm. Robię tak od kilkunastu lat, dla wszystkich moich roślinek i nigdy nie trafili mi się nieproszeni goście...