Jule - Mary Ann jest piękna i taka napakowana płatkami - podoba mi się to u róż.
Azalia - nic się nie stało.
Oliwko - jeśli chodzi o Leonardo to jest z tą różą coraz gorzej - nie dość że jest cały łysy to jeszcze wiosną miał kłopoty z rośnięciem. Dużo jego pędów zostało przemrożonych, wypuścił co prawda nowe ale było ich mało. Kwitł nadal obficie ale poważnie zastanawiam się nad eksmisją z mojego ogrodu. Akurat ta róża sobie nie radzi i nic na to nie poradzę, mam jeszcze jedną taką - Piano - dokładnie ta sama sytuacja - od dwóch lat nie wypuścił nowego pędu, stoi w miejscu, zimą podmarza. Mam jeszcze jedno Piano z innej szkółki i to obecnie kwitnie. Są to niestety róże z .... szkółek które powoli wykruszają się z mojego ogrodu - jest jeszcze kilka ale te spokojnie i ładnie sobie rosną.
Wczoraj padało - jak w całym kraju, dziś rano poszłam zrobić zdjęcia jak wyglądają niektóre odmiany po deszczu. Wydaje mi się że to jest też ważne by wiedzieć które odmiany mają uszkadzane kwiaty przez deszcz:
najwięcej spustoszeń było na
Astrid Grafin - na szczęście uszkodzone są tylko zewnętrzne płatki:
przed deszczem:
Wedding Bells - po deszczu:
Tu już nie uszkodzone:
Marie Dermar
Ina an Mona
William Christie - z kroplami rosy, gdybym miała więcej miejsca to dokupiłabym jeszcze z 2 sztuki.
Mrs John Laing
Jedna z moich róż niedawno się znalazła u cioci w ogrodzie - Cinderella:
Rosa sericea:
oraz na końcu powojnik alpejski Willie:
