Witajcie poświątecznie, acz zimowo...
Elu, wiem że pogoda ma duże znaczenie... dzisiaj to już zupełne przegięcie.. sypie śniegiem i zimno jak na Sybirze...
Mówiłam od zeszłej jesieni że będzie długa i ostra zima, ale o tak długiej to nie myślałam...
Kasiu, jak wyjdzie, bo na razie kiepsko to wygląda... ale żyjmy nadzieją na lepsze jutro...
Jadziu, trafna uwaga.. tylko kiedy to będzie...
Gosiu, ma i to duży wpływ na samopoczucie... przynajmniej ja tak mam... lubię ciepło i słoneczko, uwielbiam ciepłą jesień, lubię nawet zimę bo i odpoczynku trzeba, nie lubię upałów, ale takiego kwietnia to ręcz nie znoszę...
Przyzwyczailiśmy się do całkiem innego, a tu... zima...
Gosiu, już doczytałam o jakim bodziszku rozmawiałyśmy i nawet już go zamówiłam...

... a chodziło o Rozanne... ma mieć 50 cm. wysokości, ale jaki będzie to się okaże... chociaż tam przy dróżce lepszy by był niższy... ale wszystko przede mną... pewnie jeszcze nie raz zmienię koncepcję...
Ewelinko, ale mnie ostatnio często nie dopisuje humor... straszna zołza się ze mnie zrobiła...
Ewciu, dzięki za słowa otuchy...
U mnie też coś zżera ale szałwie... myślę że dadzą sobie radę i pięknie zakwitną... jak tylko ta paskudna pogoda się zmieni...
Aneczko... robię co mogę... będzie dobrze...
Aniu, te promyki gdzieś się rozmyły po drodze... ale dziękuję...
Na działce byłam w drugi dzień świąt i było pięknie... chłodno, ale pięknie i tak sobie myślałam, że dobrze że jest chłodno, bo inaczej narcyzy, korony i hiacynty byłyby przekwitnięte... no ale takiej pogody jak wczoraj i dzisiaj to nie chciałam...
Ciekawe czy czereśnia będzie miała owoce, czy przymarzły... mam nadzieję że będą, bo to moje ulubione owoce... jabłek nie mogę jeść, ale czereśnie... mmmniaaammmm....
No i zrobiłam trochę zdjęć... a znowu ręce mi się telepały...

... ale coś tam wyszło...
