Asiu, jak ogarniesz ogrodzenie, to sobie poszalejesz. Najlepiej i tak kupować jesienią.
Będzie jeszcze kilka fajnych różyczek, może Ci coś wpadnie w oko.
Muszę się trochę sprężać z tym podsumowaniem, bo mnie wiosna zastanie
Beti ile to dni do wiosny
Kolejna Meillandka to
Kurfurstin Sophie nowy nabytek, przebój naszego FO. Trochę się wzbraniałam, ale było tyle zachwytów, że jednak uległam. Pożyjemy zobaczymy co za jedna i na co ją stać.
Leonardo da Vinci, hodowca Alain Meilland, zakupiona w 2013 jako Pomponella. Trochę byłam zła, gdy okazało się, że to pomyłka, ale po rozpoznaniu co to za jedna, wyszło całkiem dobrze.
Kwiaty w kolorze bengalskiego różu, tak opisują ją katalogi, ale aż tak kolorów nie rozróżniam

Kwitnie obficie przez cały sezon, zapachu wyraźnego nie wyczuwam. W pierwszym roku po wysadzeniu do gruntu chorowała na czarną plamistość, pod koniec sezonu była prawie łysa. W tym roku złapała mączniaka i straciła część jesiennych kwiatów.
Marie Curie, nieco starsza odmiana z Meilland Iternational, zakupiona do mojego ogrodu w 2013 roku.
Ta krzaczasta róża wielokwiatowa zachwyca półpełnymi kwiatami na początku różowymi , przechodzącymi do moreli, a nawet złotobrązowego o delikatnym zapachu. W pierwszym roku po posadzeniu kwitła pięknie i cieszyła się wyśmienitym zdrowiem, ale nie bardzo pasowała do miejsca, gzie ją posadziłam. W 2015 zmieniłam jej miejscówkę, więc się obraziła i kwitła bardzo słabo. Liście miała zachwycające. Część zdjęć z 2014.
Pink Panther, inna nazwa tej róży to
Aachener Dom i ta jest używana na naszym FO.Mnie się podoba bardziej pierwsza, bo całkowicie oddaje jej charakter. Hodowca Marie-Louise Meilland. Dostałam ją w gratisie w 2012 roku.
Mieszaniec herbatni o dobrym zdrowiu. Wyróżnia ją kolor dużych kwiatów, intensywnie różowy zwłaszcza na brzegach płatków.
W tym roku przeszła samą siebie z kwitnieniem, widać uwielbia wysokie temperatury. Kwitła przez cały sezon bukietami, utrzymując długo kwiaty. Zrobiłam jej dużo zdjęć, więc Was trochę pomęczę.
