Beatko,

jakiś smętny nastrój przebija przez Twoje słowa. Czy coś się stało niedobrego ?
Może już deszczu masz za dużo ?
Mam nadzieję, że szczepienie się powiedzie i pokażesz, co Ci z tego wyszło. Trzymam kciuki

Ech, Krysiu, intuicja Cię nie zawiodła. Pamiętasz, jak pisałam, że nigdy nie brak mi zapału? Chyba w złą godzinę pochwaliłam swoje siły witalne, bo padłam jak długa i to dokładnie w ten poniedziałek, gdy wysłałaś mi badylki( Oliwka też). Ktoś tam doszedł do wniosku, że za dużo dobrego, no i skończyło się
Nie było nawet mowy o szczepieniach na dworze, tym bardziej, że lało na okrągło, na szczęście mąż był na tyle miły (albo znękany opieką nade mną), że dostarczył mi na taras ziemię, doniczki i potrzebne rzeczy i w lepszych, porannych godzinach zapakowałam wszystkie wymarzeńce do ukorzenienia.
Najpierw byłam zła ale teraz już tylko cieszę się, że wyzdrowiałam i myślę, że będzie, co ma być

Na razie jest bardzo dobrze, doniczki z różami są zadołowane w foliaku wśród pomidorów, mają ciepło i półcień...
Ogromną mam frajdę, odkąd wstałam z łóżka- świat jest taki pięęęknyyy
