Ja się już 'wyleczyłam' skutecznie z siania

Z balkonowych, pojemnikowych nie wysiewam niczego, oprócz niecierpków walleriana ( może trochę z przyzwyczajenia, bo jeszcze niedawno trudno było te zwykłe kupić), łatwo się je hoduje i szybko zaczynają kwitnąć,wysiane w połowie lutego kwitną już pod koniec maja.Inne rośliny z nasion nie ta odmiana, nie ten kolor, nie ten pokrój, nie ten efekt, no może jeden plus zdrowotność jakby większa, bo chowane od małego w warunkach domowych i to są raczej gatunki, nie odmiany, a więc coś za coś, mniej ozdobne, ale za to odporniejsze.Jednak ostatnio wolę kupić i sadzić mniej letnich, a potem jakieś jesienne zamiast trzymać we wrześniu w skrzynkach na pół suche np.surfinie.A z roślinami z sadzonek też mam jednak ostatnio nienajlepsze doświadczenia, uważam, że chyba są zbyt mocno przerośnięte i 'wypędzone' u producentów i potem bywają problemy po przesadzeniu do donic.Myślę, że wynika to z tego, że ludzie 'kupują oczami', chcą duże i kwitnące, a doniczusia malutka.Staram się kupować mniej wyrośnięte, szczególnie bratki, ale bywa z tym problem.
Z jednorocznych, ogrodowych sieję tylko te, które można siać wprost do gruntu.