No nie zawstydzajcie mnie znowu z tym " wszystko masz zaplanowane", bo to , że napisałam coś na kartce i wbiłam sobie w głowę to jeszcze nie wszystko. Liczy się efekt ;) A efekt będzie dopiero jak zbiorę warzywka. Wtedy napiszę znów podsumowanie i podpiszę " no, jak zaplanowałam tak mi się udało".
Teraz to sobie tak delikatnie w to wchodzę, i tak chyba powinno być - jestem z tych typu " zanotuj to sobie", nim coś zrobię lubię wrzucić hasło w neta, przejrzeć kilka źródeł, kilka razy jeszcze o to samo zapytać, a potem starać się dostosować. Dlatego też poczytałam, zapoznałam się i próbuję. Robię to pierwszy raz,więc pewnie mi nie wyjdzie po części, ale takie życie ogrodnika. Zobaczymy, jak nie spróbujemy to nie będziemy wiedzieć
Lucynko ,
Ty mnie zawstydzasz i to mocno. Aż momentami zastanawiam się czy się nie nabijasz ze mnie, ale nie sądzę, że taka miła osóbka jak Ty była by skłonna do jakichś negatywnych wpisów

Mimo wszystko to ja jestem w szoku po tym chwaleniu. I mam dodatkowe 4 pary skrzydeł
Piotrku,
ahh, dzięki. Dojdę do wprawy to mogę handlować
Swoją drogą dobry biznes - składniki takie tanie, a w sklepie mała kulka kosztuje jakieś 3-4 zł...
Ja tam wolę swoje. Te mi akurat dobrze wyszły i odetchnęłam z ulgą, bo poprzednie kruszyły się w rękach. Dodaję sproszkowane siemię lniane, więc typuję, że przesadziłam i zrobił się " piaseczek".
Młodej dzisiaj ze mną nie było, byłam sama z psem , nie siedziałabym z nią tyle na mrozie. Ona jeszcze kończy ospę. Teoretycznie już zdrowa, ale jeszcze siedzi w domu. Już od następnego tygodnia wraca do przedszkola, wreszcię odetchnę, bo non stop mieć albo ją albo pracę idzie zdechnąć.
No tak, wiosna idzie a tu się wyzimniło. Ja dalej trzymam w worku cebulki i czekam jak ziemia rozmarznie
Babuchna ,
Witaj po raz pierwszy
Już się bałam, że coś przeskrobałam jak zobaczyłam zielony kolor w moim wątku
Cieszę się, że jednak sumienie mam czyste, a to tylko odwiedziny, miło mi gościć
Co do krzewu...
To nie jest rokitnik. To jest raczej wiotkie, delikatne, a kwiaty i owocki są bardzo drobniutkie, na pierwszy rzut oka nie widoczne. Te kwiaty wyglądają jak.. hmmm... dzwoneczki? I są w kolorze wyblakłych fioletów i żółci. Jak sie nei tnie to roslinka rośnie do góry i tak właśnie sterczy, za to przycinania rozkrzewia się , ale raczej gałązki zawsze pozostają giętkie i cienkie. Z tego co zauważyłam słabo rozsadza się (ligustry i inne żywopłotowe wtykam w ziemię i mam na wiosnę gotowe sadzonki), ale chyba wytwarza odrosty, bo mam np między płytkami na tyłach działki. Chyba woli cień.
Przeszukałam całe dyski i jak na złość nie mam zdjęć żywopłotu.
Jedyne co znalazłam to wycinek z całości i to młoda sadzonka. Jak ma liście to wygląda tak :
Przeszukałam całe dyski, bo kiedyś robiłam zdjęcie kwiatuszków. Ale nie ma szans na znalezienie. Może gdzieś we wcześniejszych latach, a to mam na dysku zewnętrznym , który gdzieś zaprzepaściłam... Niestety, wcześniejsze lata nie bywałam wcale na działce - przeprowadzka, swoje życie, potem dziecko, w zasadzie dopiero jak wróciłam na "stare śmieci" to się tym zainteresowałam.
Za to wzięło mnie na wspomnienia jak tak oglądałam i znalazłam starsze zdjęcia z początku tego jak weszłam na działkę z pracami ( mniej więcej od 2017). Prócz zdjęć ze stertami składanych przez lata gałęziami mam jeszcze np takie :

To jest wnętrze szklarni. Teraz jest już ładnie skopane, ale jeszcze niedawno była tam łąka, róże musiały wybijać się ponad trawę żeby przeżyć. Na wiosnę pokażę zdjęcie dla porównania ;)

A to miejsce, które dawniej było graciarnią, a teraz to pokazywana tu parę razy grządka mojego dziecka. Zdjęcie też już parę razy było, ale na wiosnę znów się pochwalimy
A to trochę starsze, ale tak wyglądała działka kiedy jeszcze nic nie było na niej. Dziś dokładnie w tym miejscu jest płotek i warzywniak.
Już kiedyś dodawałam podobne zdjęcia, a teraz znalazłam jeszcze te i aż się łezka w oku zakręciła. Co więcej - teraz dopiero widzę zmiany do których dążę. To takie pocieszenie podczas ciężkiej i żmudnej pracy kiedy się zdaje, że nic nie idzie do przodu
Miło wczoraj spędziłam wieczór nad tymi zdjęciami, trochę żałując, że nie zaczęłam z działką wcześniej. Majowe widoki, kwiaty, soczyste liście zaparły mi dech w piersiach - ja nie wiedziałam że mam tak ładnie
Wspomniałam moje skrzynie pełne pomidorków, a na koniec sama z siebie się uśmiałam jak zobaczyłam to :
Jeśli ktoś nie wie co to to tłumaczę - jest to...suszarka na pranie, zakupiona w jakimś markecie za 5 złotych czy ile tam, po powieszeniu na niej ubrań łamią się druty więc poszła leżeć za szafę. W tamtym roku zyskała miano " półeczki na sadzonki". Jest idealna, bo wisi od środka balkonu, światło dochodzi dobrze do roślinek, a ja mam miejsce, bo w jednym rządku mieści się idealnie jakieś 10 kubeczków.
Zastanawiałam się gdzie ja w tym roku umieszczę te wszystkie siewki jak będzie można je już wystawiać. Już wiem, zapomniałam o moim wynalazku
