W środę skorzystałam z dnia wolnego i przyzwoitej pogody. Poszłam na działkę troszkę ją uprzątnąć. Efekt mojej dwugodzinnej pracy był zaskakujący. Rabaty bardziej gołe, ale ogólnie bałagan jeszcze większy niż był. Dwie godziny to niewiele, więc by nie marnować czasu wszystko co wycinałam lądowało na trawie

i teraz czeka mnie zbieranie, ładowanie w wory i eksmisja z działki. Na szczęście mam czas do 22 listopada. To ostateczny termin wywozu zielonych odpadów z naszego ROD-u. W tym roku byłam dość wstrzemięźliwa w cebulowych zakupach, ale wczoraj takim rzutem na taśmę kupiłam krokusy w ogrodniczym. Dzisiaj je już posadziłam i przy okazji kilkadziesiąt innych cebulek, które cierpliwie czekały w altance. Oczywiście musiałam zryć trochę trawy. Cebulek jeszcze trochę zostało, ale mam nadzieję posadzić je w przyszłym tygodniu. Pogoda prawie zimowa jednak moje chryzantemy nie dają za wygraną i kwitną. Dzisiaj uruchomiłam też jadłodajnię dla ptaków. Mój eM uszczęśliwił mnie własnoręcznie zrobionym karmnikiem. Przycięta jabłonka posłużyła za podstawę. Sikorki zaraz "wywęszyły" bufet
Izo czasami też sobie myślę, że 200 czy 250 metrów by mi wystarczyło. Wtedy łatwiej byłoby ogarnąć wszystko. Mam dwa razy tyle i często czuję się bezradna, bo nie nadążam. Na szczęście świat się od tego nie zawali. Mam kilka miejsc na działce, które żyją własnym życiem. Z chemii tzn. z różnych oprysków zrezygnowałam, bo nigdy nie wyrabiałam z terminami. To jednak mi i moim roślinom, a także wszelkim stworzeniom zamieszkującym mój skrawek ziemi wychodzi na dobre. Huśtawka już schowana do altanki. Liście sprzątane już były 3 razy i pewnie jeszcze jedna sesja grabienia mnie czeka.
Marysiu ja w zasadzie też jestem zadowolona z zakupów w B. Kiepskie kwitnienie i straty to raczej wina mokrej jesieni. Mam ciężką i zimną ziemię. W tym roku jest powtórka. Mam bardzo mokro na działce. Miejscami wręcz grząsko. Troszkę się obawiam o nowe nasadzenia. Cebulki u Ciebie mają lepsze warunki, one nie lubią nadmiaru wilgoci. Będziesz miała cudne widoki wiosną jak wszystkie zaczną Ci kwitnąć. Ja tez troszkę takich maluchów posadziłam. Mam nadzieję, że nie padną łupem nornic.
Krysiu w zeszłym roku to październik był ładny i łatwiej były zakończyć sezon. Mimo wszystko liczę, że wyrobię się do zimy. Chryzantemy warto mieć bez względu na termin kwitnienia. Szczególnie jak ma się ogród przy domu. Kilka odmian mi wypadło, ale mówi się trudno i żyje dalej...
Witaj
Zbyszku! Dziękuję za miłe słowa uznania. Pisząc wszystko miałeś na myśli 8 części?! Chyba nie...

Cieszę się, że zabłądziłeś do mojego wątku, bo tym samym odkryłam Twoją piękną działkę.
Elu fajna sprawa z tymi warsztatami. Spotykasz się z ludźmi. Poznajesz nowe rzeczy. Rozwijasz się i nie masz czasu na jesienną depresję. Same plusy. Widziałam coś podobnego w angielskich programach. Uśmiałam się z lalki ze skoliozą. No cóż - nikt nie jest doskonały. Lalka również. Koniecznie ją pokaż. I tę lakę też. Spotkałam się kiedyś z metodą łączenia haftu krzyżykowego ze wstążkami. Nigdy nie próbowałam. Jak tam wyjazd do Gdańska? A pomyślałaś chociaż o mnie przejeżdżając koło Elbląga? Buziaki!
Ewo niestety i to niejeden raz. No, ale cóż - taki klimat mamy. Sama nie wiem czy chciałabym kolejną "angielską" zimę. Z huśtawki w tym roku niewiele skorzystałam, ale przede mną jeszcze niejeden ( mam nadzieję

) sezon.
