Kobietki kochane, witam Was serdecznie
Bardzo dziękuję za odwiedziny i wszystkie miłe słowa

Jestem zła, bo wieczorem miałam trochę czasu, żeby spokojnie zajrzeć na forum- niestety, przetaczające się burze skutecznie pozbawiły mnie neostrady... Z drugiej strony cieszę się, że ciągle pada, bo było potwornie sucho. Dobrze, że większość moich rh rośnie w świetlistym cieniu- upał i słońce raczej im nie służy
W Dniu Matki odwiedzili mnie Rodzice- bez żalu oddałam Tacie 4 róże. Zostawiłam sobie tylko Pastellę i Magic Noir-
Taruś, popraw, proszę, jeśli przekręciłam nazwę

Wczoraj z kolei byłam w szkole na uroczystej akademii z poczęstunkiem dla mam- tradycyjnie łzy mi się w oku zakręciły
Odnośnie rododendronów: choroby grzybowe na liściach to przede wszystkim skutek zimowania na słonecznych stanowiskach. Przypalone mrozem i słońcem tkanki, często źle nawodnione jesienią, są bardzo osłabione i łapią grzyby. Najbardziej porażone liście należy usunąć, a następnie wykonać dwa- trzy opryski naprzemiennie Amistarem lub Discusem oraz Dithane lub Bravo w odstępie 7- 10 dni. Jeśli krzew wygląda naprawdę tragicznie- wykopać i sprawdzić, czy nie ma fytoftorozy (czerwonawe korzenie). Jeśli tak- spalić, podłoże podlać Previcurem (również pod sąsiednimi roślinami) i nie sadzić w tym miejscu rh i iglaków przez ok. 4 lata. Zresztą wiosną zawsze podlewam rh Previcurem, żeby uniknąć przykrych niespodzianek.
Zdrowe liście można zasilać magiczną siłą substrala. Dolistnie stosuje się również nawozy chelatowe.
