Witajcie!
Do dziś sądziłam, że informacje o szalejącej grypie to zwykłe pogłoski, ale okazuje się, że niekoniecznie, bo właśnie nasi młodsi zaczęli zmagać się z tą chorobą.
Ja też jakaś niewyraźna jestem, ale przypisuję to raczej zmianom meteorologicznym.
Dzisiaj już słońca nie było.
aha! Zdaje się, że z ciepłego lutego też nici.

Podobno ma mrozić i to mocno, szczególnie od przyszłego tygodnia.
Ewelinko - skoro tak, to jeszcze uzupełnię info o moich doświadczeniach z astrami.
1. Wysiane w domu są mniej odporne na mączniaka niż te wysiane wprost do gruntu.
2. Astry pikowane są silniejsze i ładniej się rozrastają.

Pikowane w tym sensie, że po przerzedzeniu wyrwane roślinki sadzę w innym wolnym miejscu. Z tego też powodu przerywam dopiero wtedy, gdy siewki są już dość duże.
Zuziu - jeśli tylko będziesz mieć jakieś pytania, a ja będę znała odpowiedzi, to bardzo proszę.
Ja wcale nie jestem alfą i omegą.

To, co wiem, to w większości dzięki wypróbowanej metodzie prób i błędów.
Kasiu [klarag] - moje maczki mogą być Twoimi. Jeszcze trochę nasion mam.
Jak gęsto sieję? Trudno powiedzieć, bo staram się jak najrzadziej, ale te nasionka są takie maleńkie....
Zawsze można przerwać.
Tereniu [TerDob] - mam lenia! W tym roku wyjątkowo pokaźnych rozmiarów!
W ubiegłym roku o tej porze miałam już kilkanaście pojemników z wysiewami.
Widzę, że masz problemy ze snem... A może jesteś "sową"? Ja w nocy nie umiem
kocołować, o odpowiedniej porze muszę spać. W przeciwnym razie miałabym potem cały dzień
do tyłu.
Niestety, słoneczko już ode mnie odpłynęło. Zapewne poszło poświecić spragnionym jego złocistych promieni. Musi być sprawiedliwie.
Julio - ja mam prawdziwego lenia w tym roku. Naprawdę.
Maczki są cudne faktycznie, szczególnie gdy tak delikatnie kołyszą się na wietrze.
U Ciebie śnieg, u mnie chmury bez śniegu, ale mały mrozek trzyma się dobrze.
W sumie nie narzekam, bo może dzisiaj np. do Ciebie słoneczko powędrowało. Niech wszystkim po trochu poświeci.
