Pogoda wróciła

Po powrocie do domu muszę koniecznie skoczyć do ogrodu, bo na pewno już sa jakies zmiany! W tym okresie 2 dni, to bardzo dużo czasu
Zuziu, hmm... jeśli mają dobre podłoże i miejsce, to może sadzonki były słabe? Ja mam bardzo różne doświadczenia, bo czasem opłaca się wziąć droższą sadzonkę w porządnej dwulitrowej doniczce niż ukatrupić w to miejsce dwa tańsze zdechlaczki z marketu. Ale! Żeby nie było, ja tez mam marketówki, takie, które poszły po pierwszym sezonie w niepamięć, ale tez np. moje Julie Correvon, które latem "atakują" cała siatkę ogrodzeniowa bujnym kwieciem - wszyscy się zachwycają, a to nabytek biedronkowy

Tak więc nigdy nie wiadomo, ale zawsze duża sadzonka z pewnego miejsca (i tu tez kwestia zgodności odmianowej...) zawsze ma większe szanse na ładny wzrost
Beatko, no nie mogę narzekać ani na powojniki, ani na moje młodziutkie różyczki

Te pierwsze, mimo wiosennych przymrozków, bardzo ładnie poodbijały, moze niektóre będą opóźnione, ale wybaczam im to - najważniejsze, że przetrwały

tak samo z różami - większość pierwszorocznych, więc nie miałam dużych oczekiwań. A tu nie dość, że te jesienne pięknie przezimowały, to jeszcze wszystkie, łącznie z wiosennymi, pięknie się zapączkowały

Wiem, że mogą być wiotkie i spuszczać główki, ale to i tak wiecej, niż oczekiwałam na początek

A jeśli chodzi o wiatr i donice - ja musiałam wybrać masywne, bo mam wrażenie, ze mój dom jest w wiecznie wietrznej okolicy

Ale mam nadzieję, że TAKIE wichury jak dwie ostatnie, już się długo nie powtórzą...
Małgosiu-Clem, muszę powiedzieć, ze po obcięciu tych omdlałych pąków, kwitnie sobie dalej, jakby nigdy nic... Tylko połowa pąków zlikwidowana

Placy z etapu pieczenia weszły w etap swędzenia, więc powoli wracam do normalności

A Błękitnego Anioła tak czy inaczej nabędę po raz drugi - muszę go mieć... No muszę
Wiolu-Tulipanko, te z trudniejszej grupy bardziej cieszą, jest satysfakcja, że jednak udaje się z nimi zaprzyjaźnić

Chociaż z tymi pewniakami i trudnymi grupami różnie bywa. Mi np. jako jedyny nie przetrwał Błękitny Anioł, a jest uważany właśnie za takiego pewniaka

Co nie zmienia faktu, że postaram się z Aniołem jeszcze raz zaprzyjaźnić

A jeśli chodzi o kolekcję, to jeszcze trochę ich jest, ale dopiero startują - na pewno Wam wszystkie pokażę
Aneczko, tak, to na pewno Ville de Lyon - mam dwa i sa identyczne. Ale faktem jest, że ten kwiat ze zdjęcia jest mylący, to ledwo co otwarty pączek, musi jeszcze "wypracować" kolorek

Chociaz zdjęcie sprzed dwóch dni, więc pewnie już sie prezentuje w pełnej krasie - dziś zerknę
Małgosi-Clem Asao tez dopiero startuje, może trzeba im dac więcej czasu. U mnie np. Justa startowała po przymrozkach drugi raz od zera z korzenia, teraz ma jakies 30 cm, a u Ciebie chyba widziałam już kwiaty

Jeśli chodzi o RU, to ja mam do niej sentyment - to pierwsza róża posadzona w moim ogrodzie. Bardzo szybko przyrasta (3 sezon i cała ściana drewutni zarośnięta - przy czym w drugim sezonie mocno ją przycięłam

), kwitnie obficie, całymi gronami

W tym roku tez się pięknie zapowiada

Wiem, że lubisz delikatne kolory, RU jest wyrazista, trochę daje po oczach, ale mnie jej kolor się podoba
Ewelinko, mój Jan Paweł w pierwszym roku zakwitł tylko dwoma kwiatami - w całym sezonie! Sporo przyrósł i to wszystko... Pomyślałam, ze chyba się nie pokochamy, ale to był sezon na aklimatyzację i w następnym roku już był przykładnym clematisem

On jest do słabego cięcia, czyli to, ze sie ładnie rozrasta, pozwala spodziewać się na tychże przyrostach kwiatów, jak nie w tym roku, to w następnym
