Witajcie!
Na całego wypadłam z forumowego obiegu
. Zaglądałam jednym okiem, czytałam z doskoku i to by było na tyle. Dopóki było zimno i mokro nic się nie działo. Kiedy tylko pogoda się poprawiła - wszystko dostało przyspieszenia. Dopominać się o swoje zaczął i dom i ogród, wkręcając mnie w nieustający kierat. Dla przykładu:
Dzień 1 ogród - zakup farb, malowanie mebli ogrodowych.
Dzień 2 dom - przywóz i zwałka mebli i sprzętów do nowej kuchni.
Dzień 3 ogród - przykręcanie nowych deseczek do ławek ogrodowych.
Dzień 4 dom - od 8.00 do 23.00 montaż kuchni ( z konieczności ja w roli pomocnika montera
).
Dzień 5 ogród - Lisica z piłą, skracanie żywopłotu z tuj, wycięcie turbanu sułtana Sulejmana, inauguracja nowego opryskiwacza Marolexu
.
Dzień 6 dom - walka ze zwałami kartonów po meblach kuchennych.
Dzień 7 ogród - koszenie trawy po pas i odchwaszczanie.
Dzień 8, 9, 10 ...... i tak w nieskończoność
.
Zgodnie z bieszczadzką śpiewką: "Chciałoby się pokowboić a tu krowy trzeba doić..."
Ani dom zadbany, ani ogród... A kiedy już kręgosłup nie chciał mi się zginać, a palce prostować, postanowiłam zrobić to, co zaleca Monty Don - po prostu pozachwycać się pogodą i ogrodem...
.
A jutro jadę pozachwycać się Kaszubami.
Zapomniałam o nagrodzie od losu, czyli finale Ligi Europy, gdzie puchar tejże, razem ze zwycięską drużyną, odbierał uśmiechnięty, lekko tylko utykający Zlatan
.
A to zielone pokoje w nareszcie pięknym maju:
Majajko, to Twoje dziecko i sama wiesz jak z nim postępować. Ja natomiast wiem, że małe dzieci mają całkiem spore rozumki i sprytnie robią z nich użytek...

.
Ten gruby konar starej jabłoni chętnie zajmuje
Ibrakadabra, choć książek tam nie czyta...
Izo lemonko, Twoje bukszpany stanowią znakomity szkielet do tworzenia wokół nich ogrodu. Styl wybierzesz taki jaki lubisz, choć jak każdy z nas, tworzyć będziesz metodą prób i błędów. Ale ogrodowanie tak wciąga... i tak cieszy...
Pogoda zrobiła się tak piękna, że nawet nie brak mi meczów. Zresztą sezon się kończy, puchary rozdane, można oddać się bez reszty urokom lata. I głaskać koty...
Werko, kleszczy u mnie nie ma, więc nie muszę stosować żadnych środków. Tobie współczuję, ceny obróżek powalające, że o groźbie zawiśnięcia nie wspomnę.
Czasem i u mnie coś się w ogrodzie wala, ale krótko, bo wydałam zdecydowaną wojnę zbędnym klamotom i bez sentymentów wyrzucam. Przecież to moje zielone salony...
Ewelino, właśnie przez to, że było mokro i chłodno ogród radośnie ruszył do góry. Dawno już taki bujny nie był. Ale od 11 maja już tylko słońce, silny wiatr i ciepło, skutkiem czego bujny ogród zaczyna mdleć i usychać, a ja marzę o deszczu.
Sylwio, z tym śniegiem to był jednodniowy wybryk natury. Teraz już słońce bez końca... Tulipany w chłodzie cieszyły długo, ale kiedy buchnęło gorąco małe iryski w ciągu trzech dni załatwiły cały swój program

.
Jak tam lektura? Sama jestem zdeklarowanym molem książkowym. Książki biorę z dwóch bibliotek ( w porywach z trzech), nieodmiennie z takim dreszczykiem, o jakim piszesz.
Marysiu Masko, byłam pewna, że na Pomorzu będziesz cieszyć się słońcem. Tak się składa, że staje się ono naszą specjalnością... Ale już go cokolwiek za dużo. Schniemy

.
Zlatanek tylko wydaje się dużym kotem, polatałam z nim do weterynarza, bo się strasznie drapie. Skutków terapii nie jestem w stanie do końca sprawdzić, bo koty znikają gdzieś w plenerze i widuję je tylko przy miskach...
Loki, teoretycznie miałam trochę szczęścia z przymrozkami, ale nie do końca. Niedawno zauważyłam, że z gruszeczki orientalnej, która tak wspaniale kwitła, spadły wszystkie poczerniałe kwiatki. Jabłek też prawie nie będzie...
Witaj,
Yoll! Twoja wizyta z piękną torebeczką od
Różowiaczka była wisienką na torcie w tym szalonym pracowitym czasie. Jesteś dla zielonych pokoi bardzo łaskawa. Ogród wystartował świetnie i bujnie, ale teraz już zaczyna schnąć. Boję się powtórki z rozrywki z lat ubiegłych i ciepło myślę o Twoim mokradle...
Teorii, że albo tulipany, albo narcyzy nie mogę potwierdzić, bo parę lat temu świetnie rosły i jedne i drugie.
Drugi RENK odbędzie się we wrześniu. Przypomnę Ci.
Aprilku, zima powiedziała a kuku tylko raz, szkód nie narobiła i zniknęła.
A zaraz po niej walnęło lato i grzeje, pali i suszy

. Nawet koty uciekają w głęboki cień. Ja w upale wymiękam i nic mi się robić nie chce.
Kalinę Burkwooda koniecznie przesadź bliżej nosa. Moja ma już parę ładnych latek, ale w suchych sezonach rosła wolno. Dopiero teraz dala czadu.
Elwi 
, dzięki, że wróciłaś na łono.
Długo było zimno i mokro, za to teraz jak przygrzało, to na całego. Ogrodowi się to nie podoba. Małe iryski przemknęły migiem, naparstnice, bodziszki, lisie ogonki smętnie wiszą, a mnie dreszcze biorą na codzienne podlewanie.
"Kapuśniaczkiem" pomysłowi Polacy nazwali lekki drobny deszczyk pewnie przez podobieństwo do biednej cienkiej i tak samo mało "pożywnej" zupki z kapusty.
Marysiu Masko, ależ oczywiście, że narzekam. Tego słonka już ciut za wiele. Mam nadzieję, że wyjeżdżając zabierzesz je ze sobą

.
Dzięki za pamięć i czekam na fotki z Dobrzycy.
Wszystkim moim Miłym Gościom dziękuję za wizytę i przesyłam słoneczne buziaki.
A wraz z nimi kilka drobiazgów z życia zielonych pokoi.
Kto nie ma jeszcze w ogrodzie kaliny koralowej Boule de Neige, powinien ją sobie czym prędzej sprawić dla takiego widoku.
Za to ten gość przychodzi (albo nie) sam, nie potrzebuje zaproszenia.
Balia, a w niej dalie, smagliczka i cerinthe major purpurascens.
Karłowate orliki lubię, bo w odróżnieniu od wysokich mają mało liści i duże kwiaty.
Niesamowita macierzanka, kwitnie po zanikających floksach szydlastych, a ja bardzo lubię te dywanowe rośliny.
Na dobranoc Szuwarek, choć to jego poranna poza...
I mój pastelowy ganek.
Jagi