Do mnie ciągle jeszcze woda z nieba nie dotarła. Mało tego: w dalszym ciągu żar leje się niesamowity. Trudno oddychać, tak jest duszno.

Na działkę i dzisiaj wyekspediowałam eMa. Niech sobie połazi z wężem po ogrodzie i zobaczy jak to nie ma tam nic do roboty. Pracował przez dwa miesiące poza domem i działką, więc jest zmęczony. A ja .... no cóż.

Cieszę się dobrym zdrowiem - na szczęście - toteż ciągnę ten wózek bez grymasów, ale boję się, że kiedyś wpadnę pod i już się nie wygrzebię.
Dobra, koniec utyskiwań. Fajnie jest: lato, tropiki, kwiaty, ptaki i zwierzaki dają takiego powera, że chce się żyć. Wczorajszy ból głowy był takim malutkim 'wypadkiem przy pracy', jaki zdarza mi się bardzo, bardzo rzadko. Głównie jest zapowiedzią zbliżającego się frontu atmosferycznego. Tak więc czekam cierpliwie na deszcz, który niebawem musi przyjść.
Ty już szczęśliwa, Tobie już pada. Niech pada, oby nie za dużo, a w sam raz.


