Zasuwaja i bardzo mnie to cieszy. Z jedna juz sie bije.
Jestem na etapie "zobaczmy co bedzie" po zastosowaniu Bi58, ale ku mojemu przerazeniu Schizopetalus ma kolejne pozolkle liscie, a to maluszek, wiec nie ma wiele do straty. będę miala dobroczynka, ale to za kilka dni dopiero.
Moj coccineus ma juz listeczek wlasciwy, z trzech pozostalych nasion jedno ma korzonek i widac liscienie, drugie ma korzonek, ale nie widac liscieni, trzecie stanelo na etapie ziarenka z dziobkiem. Zdjelam z niego blone, odslaniajac biale wnetrze - wyszlam z zalozenia, ze jak nie pomoze to juz na pewno nie zaszkodzi, bo rowiesnicy sa daleko do przodu. Zobaczymy!
Martwi mnie Twister - mimo spryskiwania liscie sie marszcza i zolkna. Obcielam, probuje ukorzenic, zeby zachowac "material genetyczny". Podobnie zrobilam z Caroline - "matka" padla, ale ukorzenilam garsc pedow i te poki co rosna. Reszta "eszkow" ma sie swietnie. Rosna, rozkrzewiaja sie, wygladaja bardzo ladnie. Z 3 sadzonek Marmoratusa widze juz 6 pedow sterczacych z doniczki, Variegata wyglada jak dziki busz. Mona Lisa rozkrzewila sie na 3, Condiana co prawda dalej stawia na dlugosc, ale kwitla i jest jej dlugasny kawalek. Nie bardzo rozumiem, co sie podzialo z Caroline, ktora rosla jak glupia przez kilka miesiecy, po czym zaczela marniec w oczach. Teraz Twister robi to samo.