Witajcie, nie było tak źle z pogodą. Między jesienią i zimą czatowałam na dobrą porę roku.
Wkopałam wszystkie byliny, powojniki i brateczki. Zadanie wykonane. Mogłam jeszcze przekopać trzy krzaki lawendy,
ale już mi się nie chciało.
Ania-Annes, tym razem tylko dwa powojniki miałam do wkopania . Czekam jeszcze na dostawę trzech, ale te otrzymam dopiero w drugiej połowie kwietnia.
Aniu ? An-ka, już wstawiony Cesarek. Zimno, a róże rosną. Myślę, że dla nich to normalna pogoda.
Ewciu, z tą pogodą nie było, aż tak źle. Byłam nastawiona na prace w ogrodzie, więc tylko w deszcz nie wychodziłam, a tak spokojnie sobie wkopywałam co było trzeba. W przerywnikach deszczowych nanosiłam zmiany na planie.
Alutka, Ty możesz tak zrobić, ja bym musiała ponownie jechać, żeby coś wkopać. Miałam zaplanowane i udało mi się to zrobić. Z pogodą nie było tragicznie.
Majeczko, sadzenie było owocne. Jak padało, to ja też byłam w domu. Ciągle się tylko ubierałam i rozbierałam . Jak ma się wenę, to robota sama idzie. W lodówce już bylinek nie ma.
Prawda jest taka, że mam dość zacisznie od wiatru, jeżeli on wieje z północnego zachodu.
Oliwko, pewnie, że tak. Rośliny na prawdę zostały dobrze podlane. Ja po rożach widzę, jak im się to podoba. Już zmężniały paczusie im rosną, a nam się wydaje, że zimnica.
Gosiu, jak pisałaś, to było wczoraj, pewnie znalazłaś czas na posadzinie reszty. Słonko ładnie grzeje. Ziemia mokra, to raj dla roślinek.
Papa Meilland
