Musiałam pociąć na kawałki swoją wypowiedź, bo się uśmieszki nie zmieściły
klarysa pisze: Osterku, witaj
Czyli takie szukanie klucza nie tylko mnie się przydarza? Ja na szczęście mam zapasowy zawsze w wiadomym miejscu. Inaczej nie raz nie dojechałabym do pracy

(...) Taką zupkę to bym pojadła
Moje zwykłe maliny nie chcą wcale owocować. Jesienią je eksmituję i posadzę ozdobne krzaki, przynajmniej będzie ładnie
Pozdrawiam z wietrznych i deszczowych Kaszub

.[/quote]
Justynko, choć już wielokrotnie szukałam kluczyka, to zawsze się znalazł za parę minut. Miałam
dorobić klucz zapasowy, ale to koszt nieprzewidziany i zawsze odkładałam na inny termin. Ale teraz już
musi być. Ma być jutro.
U mnie najgorsze jest raczej częste zatrzaśnięcie drzwiczek z kluczykiem w środku, dlatego miałam
dorobiony kluczyk zapasowy, który wprawdzie nie pozwoli na zainicjowanie zapłonu, ale umożliwi otworzenie
drzwiczek i np. zamknąć okna elektryczne.
Marchew miałam sianą dość późno, w czerwcu, ale niektóre mają już po piętnaście cm. długości i jakieś
półtora cm średnicy. Najfajniejsza jest taka do chrupania, dzieci bardzo ją lubią. Teraz muszę poprzerywać,
bo marchew jeszcze ze dwa miesiące posiedzi w ziemi. Urośnie, bo niektóre mają 5mm średnicy i 3 cm
długości (tam, gdzie nie poprzerywana).
Zupka pyszna, taka sobie śmieciuwka buraczano-botwinkowa. Ale pyszniasta. Gdyby było bliżej -
zaprosiłabym
Co do malin, nie mam pojęcia, jak się je szczepi/sadzi? Odrastają od korzenia, więc może to te kawałki
trzeba byłoby odciąć. Jeśli zechcesz, spróbuję je po owocowaniu porozcinać, dowiem się, jak je
zabezpieczyć i wysłałabym Ci choć na próbę ze trzy sadzonki? Daj znać. U was tak samo jak u nas:
wiatr dokuczliwy, przenikliwy, nieprzyjemny. Po południu pokazało się słoneczko i może się trochę utrzyma,
bo od rana nie było fajnie. A w telewizorni pokazywali skutki trąby powietrznej gdzieś nad Kaliszem;
(chyba tym wielkopolskim, nie pomorskim

)
Pozdrawiam Was wszystkich gorąco i szczęśliwa z powodu odnalezienia zguby
