Arleto, ale sadziłaś w ogródku czy była to uprawa domowa? Ja chcę posadzić w ogrodzie.
A tak na marginesie... Przeglądając różne wątki o roślinach które mnie szczególnie interesowały stwierdzam że tą samą roślinę można traktować w sposób skrajnie różny i w obu przypadkach może to być sukces ogrodniczy. Na mój chłopski rozumek, myślę sobie, że to wcale nie takie dziwne. Rośliny tak jak ludzie i zwierzęta przystosowują się do istniejących warunków. A dodając do tego genetykę i ciągle starania o wzmocnienie i tworzenie coraz silniejszych i odpornych mixów gatunków to wcale nie jest zaskakujące. Efekt tego jest taki, że mamy tak dużo sprzecznych porad na temat uprawy jednej rośliny. Okropnie to irytujące.
Dzisiejsza fotka mojej kalii. Całe szczęście ruszyła w stronę słońca. Przyczyną jej tak długiego oczekiwania było na 90% za mało podlewania. Z czasem doczytałam że to kwiat z terenów bagnistych
maszkowa sadziłam najpierw do małych doniczek w domu a po chyba 2-3 tygodniach do większych gazonów na balkonie.
Co do tych sprzecznych informacji to masz zupełną rację Jak mi ktoś poradził abym oszczędnie podlewała hoję to ją zasuszyłam prawie a jak się okazuję to z niej niezła pijaczka jest, bo wody to potrzebuje sporo
Piękny dzionek dziś mamy Arleto, wreszcie! Mimo że niedziela lece na ogródek. Popracuje nad moim oczkiem wodnym i zrobię miejsce na calle.
A ja mogę się podzielić takimi sposobami na kwiatki
Niestety raczej polecam do ogródka i ma balkon niż do uprawy domowej.
Robię tak:
1. W dużej konewce trzymam zalane skorupki jajek. Nic z nimi nie robię. Tak jak lecą od gotowania z kuchni, po prostu wrzucam i zalewam wodą. Skorupki są wielokrotnego użytku. Podlewam tym większość kwiatów, większość kwiatów nie lubi kwaśnej ziemi i wapno ze skorupek ją odkwasza. Wydaje mi się również, że tak jak u człowieka np. magnez przyjmuje się w towarzystwie wapnia tak jakoś podobnie to musi działać u kwiatow. Widocznie pomaga im to wypasić cebulki. UWAGA akurat callie tego nie lubią. Co też jest zrozumiałe bo skoro to kwiat bagienny wręcz i lubi błocko to woli ziemię zakwaszoną.
2. Drugi sposób jest na róże ale nie tylko. Ja traktuje tak wszystkie kwiaty o intensywnej kolorystyce. Ponieważ mięso jest traktowane różnymi spcyfikami więc każde mięso wrzucam na pare chwil na wrzątek. Szczególnie kurczaki po takim obgotowaniu już tak nie śmierdzą. i wodą która mi zostaje podlewam kwiaty. Do róż szczególnie polecam wode z wołowiny. (resztki rosołu i zup warzywnych na mięsie też są świetne). Róże pięknie się po tej wołowinie wybarwiają. Mają soczyste głębokie kolory. UWAGA Trzeba rozrzedzać mocno taką tłustą wodę! Zamierzam traktować tak swoją niebieską calle w celu pobudzenia coloru.
3. Rewelacja to woda od gotowania brokuła, ziemniaków, kalafiora itp. Calla kocha takie jedzonko.
4. Polecam również nawóz z pokrzyw. Pokrzywy zbieramy w miejscu czystym zalewamy wodą i czekamy aż zacznie śmierdzieć niemiłosiernie. Można tym podlewać absolutnie wszystko. ALE UWAGA Bardzo mocno rozrzedzamy taki nawóz! Inaczej spalimy rośliny! Efekt podlewania regularnego przez całą wiosnę i lato nawet na najmarniejszej ziemi jest naprawdę rewelacyjny.
5. Jeśli ktoś ma oczko i problem z glonami to polecam taki sposób. Garść muszli morskich trzeba wrzucić. Tych większych muszli jajowatych no i oczywiście nie takich ze sklepu akwarystycznego tylko z morza. Testowałam w zeszłym roku i rewelacja. Woda oczywiście bywała zielonkawa po dłuższych upałach ale glonów żadnych. Niestety nie wszystkie kwiaty wodne to lubią! na pewno lubi to hiacynt afrykański bo w zeszłym roku rósł i rozmnażał się jak szalony. Jakby mógł to by wylazł na trawnik. Niestety jeśli ktoś chce wstawić calle do oczka w doniczce to może to być niezbyt dobry sposób. Na razie mogę powiedzieć że ja swoje białe i żółte wstawiłam do swojego oczka z zawartością muszli i nic strasznego się nie dzieje a wręcz przeciwnie. Ale możliwe że później będzie jakiś problem np z kwitnieniem.
O takie mi wyrosło SAMO w ogrodzie... Już tam było, a ja głupia cebule pędzę w donicach;)
Picasso chyba nie wyżyła:( dokupiona Flame ma dopiero kiełki, a ta zadomowiona zaszalała;) chyba specjalnie dla mnie;) Przeżyła a gruncie a ja nie wiedziałam że w ogóle tam jest;)
Horse riding - an art of keeping a horse between you and the ground.
Zazdroszczę... Ja dopiero za radą Arlety posadziłam. Niebieską, fioletową, czarną, czerwoną i picasso. (zaszalałm w benexie a co!) Białe i żółte które mam od lat stoja w donicach w oczku i maja ledwo po dwa, trzy liście. Nigdy więcej nie będę podpędzać w domu! Do gruntu i koniec.
Niespodzianka jak się patrzy. Super! A teraz mam do Was pytanko. Jesteście pewne, że kale lubią mokro?. Moja jedna Kala niestety mi podgniła.. wyrwałam 3 ciapowate kiełki. Dosłownie jak złapałam jednego to mi się w palcach rozlazł. Troszkę mi szkoda bo ładne były. 3 kiełki zostały w tej donicy i są ok, ale trzy odpadły Jakieś pomysły?
A wiesz, że teraz sobie tak przypominam, że jak ją dostałam, to wydawało mi się, że jest taka trochę z zielonkawym nalotem... Ale myślałam, że może traktują je jakimiś chemiami na przetrwanie.. Któraś z dziewczyn też o czymś takim pisała tutaj na forum... Mam nadzieję, że może się jakoś zregeneruje cebulka, bo wygląda tak jakby część była zdrowa. Dziękuję za podpowiedź
A ja dzisiaj kupiłam kalle w "Liroju" na wyprzedaży
Dopiero po przyjechaniu do domu przeczytałam że w maju powinny przejść na spoczynek
Moja jednak wygląda jakby miała jeszcze sie rozwijać a nie "iść spać"
ma dwa kwiatki ale jeszcze zielone
Co powinnam z nią zrobić ?
zasuszyć na siłę czy pędzić aż do października ?