Magda, ja to miło, że przywędrowałaś do mnie z działu doniczkowego! Zawsze jesteś mile widziana.
U mnie trawa Pony Tails się nie sprawdziła. Wymarzała zimą. Natomiast brachitrycha rośnie od kilku lat i rozsiewa się wszędzie. Nawet między kostką brukową. Ale ponieważ jest ładna, czasem pozwalam jej rosnąć w nieoczekiwanych miejscach. Oczywiście najładniej wygląda jesienią, kiedy kwitnie.
Bobeczko, kiedyś rzeczywiście przozdabiałam trawy na zimę. Wiązałam w snopeczki, robiłam kokardki ze sznurka itp. Teraz już jakoś mi się nie chce. Za dużo mam pracy na naszym rancho, więc gdy już jestem w domu, najchętniej leżę do góry brzuchem i odpoczywam. Jednak wkrótce nadejdzie pora grabienia liści dębowych, ech...
Pelagia, no właśnie cały szkopuł w tym, że róże kartonikowe są sprzedawane bez nazwy i potem, po zakwitnięciu przychodzi czas na zabawę w identyfikację. Ta żółta na zdjęciu faktycznie wygląda jak Graham, ale równie dobrze może będzie to Golden Celebration. Posiadam już Grahama, więc będę mogła porównać (to jedna z moich ulubionych różyczek). Natomiast jeśli chodzi o tę fioletową, to kilku osobom zakwitła ona jako Rhapsody in Blue. Bardzo jestem ciekawa, co okaże się wiosną, oby tylko wszystkie przeżyły.
Kania, dziękuję Ci bardzo za przychylne słowa w kierunku mojego fotografowania. Myślę jednak, że moja kreatywność w pokazywaniu ogrodu już się właściwie kończy. Ciągle pokazuję w zasadzie te same zakątki. Niczego już w przydomowym nie sadzę, dbam tylko o to, co już jest. Tak więc obraz ogrodu długo pozostanie jednakowy. Ale milo mi, że w Twoich oczach nadal zachowuje on pewną świeżość.
Odmiany róż kartonikowych objawią się zapewne wiosną. Podejrzewam, że są to raczej popularne róże i łatwo je bedzie rozpoznać. Zmartwiłaś mnie, że Twoje nie dały sobie u Ciebie rady i padły. Z tym większą troskliwością sporządzę moim zimowe kopczyki.