Czwartek, oczywiście noc.
Cześć, czołem!
Witając
Lucynkę, cofnę się jednak do wcześniejszych wpisów, by uhonorować ich autorów. I tak się biedacy na mój odzew naczekali...
Pelasiu z uroczego Wądołka!
Jak się tak Ciebie czyta, ma się wrażenie, że tam u Was są same zimy

.
To kiedy to kwiecie, które pokazujesz, zdąży kwitnąć? Pomiędzy tymi wszystkimi zimami? A tak szczerze mówiąc, choć upałów nie znoszę, to tylu zim w roku chyba też bym nie zniosła.
U mnie zdecydowanie najpiękniejszą porą roku jest jesień.
Ale zima też mi się przydarzyła. Nawet kilka razy.
Lisicy należą się głębokie pokłony za uratowanie
Dnia Kota w moim wątku

, co zaowocowało całą masą pięknych kocich zdjęć.
Łezka w oku mi zalśniła na widok dwóch maleńkich kaszubskich kotków. Zdjęcie z 2012 roku.
Werona gdzieś przepadła, a
Kadabra, a właściwie
Ibrakababra z szarego niepozornego kocionka wyrosła na uroczą, charakterną kociczkę i jest już ze mną jedenasty rok.
Marysiu!
Ty też masz szczęście do pięknych i miłych kotków, a obecny
Maciuś Junior to wyjątkowo fotogeniczne żywe srebro. Ja trochę żałuję, że moje kotki nie są już takie swawolne

.
Tu
Zlatanek po szaleństwach sylwestrowej nocy...
Lisica opisała przygodę swojego męża z Deklem i policjantem. Ja pamiętam scenę, kiedy mąż Lisicy wkroczył do domu podrapany i w podartej, zakrwawionej białej koszuli. Taki był efekt przewożenia
Dekla luzem w samochodzie

.
Cześć, Foxowa!
Bardzo mnie uradowała Twoja wizyta. Z przyjemnością witam też kota
Kapitana.
Przyznaję bez bicia, że mam szczególny sentyment do czarno-białych kotków.
Zawsze podziwiałam Twoje samozaparcie w walce o działkę z menelami, śmieciarzami i,ogólnie, z brakiem kultury użytkowników ogródków działkowych. Podziwiam też Twoją miłość do zwierzą i troskę o ich dobrostan. Czapki z głów!
Lisica nie ma swojego wątku, a ja chętnie Ją goszczę w swoim, a nawet pozwalam Jej się czasem szarogęsić

.
A to mój piękny
Zlatanek.
Lucynko, witaj 
.
Dzięki, że jesteś, dzięki za optymizm i próby zarażenia nim mnie.
Jasne, wiosna kiedyś nadejdzie, ale na razie boksuje się z zimą, a dni bez ogrodu, jak paciorki różańca, po prostu uciekają

.
Lektura to faktycznie ratunek na zimowy spleen.
Chmielarza nie czytałam, zniechęcił mnie do niego serial "Żmijowisko".
Tobie natomiast serdecznie rekomenduję Jacka Ostrowskiego i jego serię o Zuzannie Lewandowskiej. Rzecz się dzieje w Płocku, Twoim mieście, które autor rewelacyjnie opisuje. Bardzo mnie ciekawi, czy, czytając te książki, rozpoznasz miejsca, ulice, dzielnice. Myślę, że przyjemnie czyta się o znanych sobie miejscach.
A teraz pokażę Wam jak mnie zima w listopadzie zaskoczyła

. Zwarzyła agapanty i oleandra, zasypała nieschowane fotele. A na koniec topniejący śnieg utworzył fantastyczne misterne wzorki na podłodze tarasu.
Kochani, dzięki wielkie i buziaki, no i do następnego razu - Jagi