Dorotko, powiem Ci, że przy cięciu nie zadrżała mi nawet ręka, ale jak spojrzałam na pustą rabatę ze sterczącymi patykami to się załamałam. Wczoraj mocno podlałam rabaty, teraz poczekam na deszcz i troszkę je podkarmię nawozem dla róż, zobaczymy czy to był dobry pomysł. Oszczędziłam tylko młode pędy, które wcześniej powiązały kwiaty. Patrzyłam na lipcową prognozę, jest nadzieja na chwile oddechu, do połowy lipca temperatura do 26 stopni, czyli taka typowa dla naszego klimatu. Opadów raczej mało, ale przynajmniej nie będzie tak prażyć.
Dame Judi Dench jest po prostu piękna, chyba najbardziej wigorny, tegoroczny krzew, kolor ma faktycznie intensywny, ale mnie nie przeszkadza, nie jest to wbrew pozorom "żarówa", chociaż faktycznie przyciąga wzrok. Posadziłam ja w donicy w towarzystwie żeniszków, bardzo do siebie pasują
Te trzy angielki, które wymieniłaś mam od wiosny, każdy kwiatuszek na nich mnie cieszy i każdy piękny w swoim rodzaju, teraz czekam z niecierpliwością

na Charlotte, Strawberry Hill, Eisvogel, The Mill on the Floss i Comtesse de Segur.
W taką upalną pogodę robactwo szaleje, u mnie pełno takich maleńkich, białych muszek,chyba mączlik, dawniej tylko spotykany pod osłonami, teraz spokojnie daje radę w ogrodzie. Dla Ciebie również
Ewo, no cóż czasem tak jest, że roślinom coś w naszym ogrodzie nie pasuje. Może to po prostu wina sadzonki, moje dwa krzaczki są nad wyraz żywotne, sadzone w 2015 roku, przesadzane 2 lata później jako duże krzaki. Bałam się, że nie przeżyją, tymczasem przeprowadzka wyszła im tylko na zdrowie, co zresztą widać na zdjęciach.
Ewo spróbuj przesadzić do donicy i ja podkarmić, może ona biedna zamorzona przyjechała do Ciebie i potrzebuje większej troski.
Czytałam, że dziewczyny tak właśnie robią z maruderami.