Marysiu, oczywiście, że miejsce na nowe rośliny się znajdzie. Już co, jak co, ale z tym zawsze jakoś sobie poradzę. Pewnie tylko do czasu, ale jak można się było spodziewać z urlopu wróciłam z pełnym bagażnikiem i już jutro zacznę obłędny taniec w poszukiwaniu miejsca dla nowości
Dzięki rozmowie z Tobą wiem, że z eMem wszystko w porządku, a u Dorotki podczytałam, że już nawet za kierownicę się ciśnie

To znaczy, że czuje się dobrze i niech tak pozostanie
Wiolu, przypomnij się w grudniu, to jeżeli tylko będę mogła to wyślę Ci nasiona. Z zawiązywaniem nasion jest różnie, ale w tym roku wszystko tak wcześnie kwitnie, że mam nadzieję, że wreszcie i ja doczekam się własnych

I jedno i drugie trzeba wysiać w domu. Majesty najlepiej w pierwszej połowie lutego i pilnować, żeby młode trawki nie przemarzły. Nie tylko przymrozki im szkodzą, ale nawet te dodatnie temperatury bliżej zera. Te najdłużej trzymałam w domu i na noc również tam wracały. Pysznogłówkę siałam w marcu i tyle czasu jej chyba wystarczy, chociaż roślinki wysadzałam do gruntu malutkie.
Jeżówki są super, z urlopu przywiozłam sobie dwie nowe
Małgosiu, jeżeli tylko przesadzisz z ilością borówkowych krzaczków, to w najbliższym czasie i Twoja rodzinka nie poradzi sobie ze zjedzeniem pysznych owocków

Ciągle chciałam więcej i więcej, dokupywałam więc nowe. Ale dopiero jak zaczęłam je odmładzać, to zauważyłam gwałtowny wzrost ilości borówek. I teraz musimy je jeść

Forumowe spotkania mijają w bardzo miłej atmosferze i wierz mi, że gada się nie tylko o kwiatkach. Czas mija niepostrzeżenie, ale w końcu wiadomo nie od dzisiaj, że w dobrym towarzystwie, to normalka
Soniu, sama jestem zaskoczona swoją Majesty. Tylko jedna sadzonka mi się zmarnowała, pozostałe rosną jak zaczarowane

Widoczne są z daleka i przyciągają nie tylko moje oko. Mam nadzieję, że obrodzą w nasiona i zdążę je zebrać przed skrzydlatymi smakoszami
Cieszy mnie już samo to, że Filip zdecydował się na dalszą naukę, bo po roku przerwy nie było to takie pewne. Gratulacje przekazane, dziękuję
Lucynko, przez własne gapiostwo, mogłam ucałować tylko jedną koleżankę

Namieszałam jak mało kiedy, ale kiedyś to nadrobimy. Urlop jak zawsze minął zbyt szybko, ale na to nie mamy wpływu. Dzisiaj zupełnie niespodziewanie przejeżdżaliśmy przez Twoje miasto i zawzięcie Ci machałam łapką. Czułaś przyjazne fluidy? Nigdy tamtędy nie jeździmy, a tymczasem teraz tak pokierowała nas nawigacja.
Ewuś, dzisiaj miałyśmy okazję spotkać się ponownie i było równie miło. Tym razem my dziękujemy za gościnę i ogrodowe skarby
Aniu, podróże kształcą

W Krakowie byliśmy w ogrodzie botanicznym i znalazłam takie same liście. To rodgersja tarczolistna

Teraz jest najlepszy czas w naszych ogrodach. Tylu kwitnień na raz już chyba nie będzie, cieszmy się więc nimi póki możemy
Czas miłych wojaży minął jak zwykle zbyt szybko, tym bardziej, że miałam możliwość ponownych spotkań forumowych

Co prawda nie wszystko odbyło się tak jak miało być, ale sama jestem sobie winna. Nie wiem jak to się stało, ale umówiłam się z Dorotką-korzo_m na dzień swojego wyjazdu z Krakowa

Na szczęście Dorotka nie pogoniła mnie w diabły, tylko zgodziła się z nami spotkać dzień wcześniej. Niestety przez moje gapiostwo nie miałam okazji poznać nowych koleżanek, mam jednak nadzieję, że mi to wybaczą i jeszcze kiedyś dojdzie do spotkania
Mimo iż spotkanie odbyło się w bardzo okrojonym gronie, to czas minął nam bardzo szybko, a wszystko to dzięki przemiłej gospodyni

Poczęstowała nas takimi pysznościami, że z trudem oderwaliśmy się od talerzyków, a ponieważ dostaliśmy również
na wynos, to i Filip wylizywał dzisiaj talerz do czysta

Oczywiście z takich spotkań nie wyjeżdża się z pustym bagażnikiem i jak ruszyłyśmy w rabatki, to zabrałam do domu więcej, niż zamierzałam. I tutaj jak zwykle pojawiło się pytanie, gdzie ja to wszystko posadzę

? W ślicznym ogródku Dorotki rabatki są pełne kwitnących cudnie roślin, w tunelach pysznią się pomidory i papryki, a towarzystwa dotrzymywały nam dwa koty i Saba, która ciągle miała nadzieję na smaczny kąsek z pańskiego stołu. Czas zasuwała z prędkością światła i w końcu niestety trzeba się było pożegnać
Dzisiaj, w drodze powrotnej do Olsztyna, zajechaliśmy jeszcze do Ewy-Pashminy. Oczy bardzo szeroko otworzyły mi się ze zdumienia, kiedy zobaczyłam, że opowieści iż ogród tworzy na budowie, są nic a nic nie przesadzone

Muszę przyznać, że Ewa jest prawdziwą mistrzynią fotografii. Trzeba naprawdę nie lada umiejętności, żeby ukryć plac budowy przed naszymi oczami. A na rabatkach same cudowności

Kto zna jej ogród, ten wie o czym mówię: przecudnej urody jeżówki w ilościach zapierających dech, róże które kwitną i kwitną i coś, co spodobało mi się najbardziej, a mianowicie rutewka

Oczywiście i od Ewy wyjechałam z roślinami, czy ja nigdy nie zmądrzeję

?
Tym razem nie zapomniałam o forumowej dokumentacji
Tak mnie zauroczyła rutewka, że pomimo iż zupełnie nie miałam takiego zamiaru, zaciągnęłam eMa do Byli....Ra....Jedną już sobie kupiłam na jarmarku w Krzeszowicach, ale pełną, a ta Ewy pojedyncza, taka zwiewna, ażurowa

Nie wiem, czy kupiłam taka samą, ale nie mogłam się oprzeć chęci jej posiadania

A skoro już tam byłam, to kupiłam sobie jeszcze jedną jeżówkę.....
Jutro nareszcie jadę na działkę. Niby miałam dwa tygodnie urlopu a pojechałam tam tylko dwa razy. Ciekawe co tam zastanę?
Na dobranoc zostawiam Wam cudne kwiatki z Ogrodu botanicznego w Krakowie
I ptaszka, który przysiadł się do nas na jednym z postojów
Dobranoc
