Witajcie!
Dzisiaj nie będę się rozpisywała, tylko od razu przejdę do odpowiedzi. Zrobiłam sporo zdjęć i chcę Wam pokazać, co przez ostatnie dwa dni zdążyło zakwitnąć .
Aniu Annes77 Francois Juranville owszem pachnie, chociaż żeby wyczuć zapach pojedynczego kwiatu należy wsadzić nos. Natomiast przy dużej ilości kwiatów, zapach rozchodzi się dookoła cudny, umilając nam czas przy porannej kawce.
Na pierwszy kwiat mojej perełki - Abrahamka czekam z wielką niecierpliwością

Już lada dzień, a zobaczę i poczuję jego oszałamiający zapach.
Abraham Darby
Zuza spektakl się rozpoczął, ale do pełni kwitnienia potrzeba pewnie ze dwa tygodnie. Tak myślę. Wtedy większość róż rozkwitnie nie jednym, ale co najmniej kilkoma kwiatami naraz
Każdego ranka zaraz po spacerze z psami, biegnę do ogrodu i szukam kolejnych kwiatów.
Wczoraj rozwinęła się
Eyes for You
Justynko chyba wszystkie jesteśmy podekscytowane rozpoczętym kwitnieniem królowych. Czekałyśmy tyle miesięcy i wreszcie mamy swoje święto. Niech nam trwa jak najdłużej!
Chippendale
Joluś super, że wypoczęłaś i naładowałaś akumulatory.
Widziałam Twoją William& Catherine
Moja dzisiaj też otworzyła pierwszy kwiat - cudny jest.
Ty mi nie przypominaj o chwastach...U mnie po deszczu jedno, wielkie chwastowisko i na razie nic się nie zmieni. Nie mam kiedy się za to wziąć. Kora czeka od dwóch miesięcy na wysypanie.
W tym roku ze wszystkim jestem opóźniona.
Z wiosennych nasadzeń na ogół jestem zadowolona. Jedynie Strawberry Hill nie przyjęła się. Sadzonka była bardzo słaba i w końcu padła

. Rozmawiałam dzisiaj z Kamilą i jeśli będzie miała na stanie ładną sadzonkę, to ją otrzymam. Jeśli nie, to w zamian wezmę coś innego, albo poczekam do jesieni. Tak, czy tak - Strawberry muszę mieć, bo napaliłam się na tę odmianę.
A remont się przeciąga i na spokojną kawę na tarasie jeszcze długo poczekam...
Mary Rose
Sabinko masz rację. Nic tak nie uspokaja jak praca w ogrodzie. Specjalnie piszę o pracy, bo obchód ostatnio kończy się lekkim nerwem. Kwieciak wciąż zbiera swoje żniwo. Tym razem jego łupem padły kolejne róże

Żeby się nimi udławił, dziad jeden!
Strach mnie ogarnia jak pomyślę, co będzie w przyszłym roku. Nie wiem jak sobie z nim poradzić. Musiałabym robić oprysk co tydzień. W ten sposób wszystko wytruję w okolicy...
Super, że Twój Chopin wreszcie postanowił się rozkrzewić

Ja swojego chyba oddam w dobre ręce. To samo myślę zrobić z Queen Elizabeth. Już nawet mam chętnego. Jeden z panów fachowców poprosił mnie o jakaś sadzonkę dla swojej mamy. Jemu się pewnie wydaje, że ja mam jakąś plantację

Zobaczył ilość rosnących krzaczków i pewnie uznał, że wszystkie są takie same. Jak dobrze zrobią remont, to obdaruję go jakąś panną.
William & Catherine
Tolinko i u mnie na razie większość otworzyła po jednym kwiatku. Wyjątkiem jest Francois J, Mary Rose, Glamis Castle. Te od razu pokazały ich więcej

.
Cieszę się, że "końskie złoto" służy Twoim pannom. Moje chyba też nie narzekają.
Souvenir du dr Jamain
Gosiu może tę biedną sadzonkę Abrahama trzeba wymienić na inną, dorodniejszą?
Newada jest śliczna, ale rośnie z niej niezły potwór. Będzie potrzebowała sporo miejsca.
Wyjazdu do F to Ci zazdroszczę. Też bym pojechała. A może lepiej, że nie jadę...Nie oparłabym się pokusie i przytaszczyłabym do domu kolejne róże. A potem problem - gdzie to wszystko posadzić...Nie kuś tym wyjazdem, bo mnie M z domu pogoni
Oczęta są małe. Moje mają ok. 40 cm, nie więcej, ale może jeszcze urosną. Też się martwię, że inne róże je zasłonią. Nie chcę ich przesadzać, bo posadziłam je pod nogami Rhapsody i obie tworzą bardzo udane połączenie.
Goldstern
Aprilku Francois Juranville to zmienna róża. Zaczyna od mocnego pomarańczu, potem przechodzi w jaśniejszy brzoskwiniowy kolor, a na końcu kwiaty stają się różowe. Bardzo ciekawie to wygląda.
Tuscany z każdym dniem ma więcej kwiatów i szybko rozwija kolejne. Rano podchodzę do niej i zanurzam nos w kwiat i upajam się jej cudnym zapachem
Tuscany
Asiu robię, robię. Dzisiaj zrobiłam 60 zdjęć. Część musiałam usunąć, bo mocne słońce bardzo przekłamuje kolor, szczególnie wszystkie ciemne purpurowe źle powychodziły. Zdjęcia robić to czysta przyjemność, bo róże, to bardzo wdzięczne modelki. Tylko potem je posortować, zmniejszyć i opisać. Tu już trochę gorzej. Zabiera to sporo czasu. W zeszłym sezonie potrafiłam pstryknąć nawet jednorazowo po 300 fotek

Do tej pory nie wszystkie opisałam, a zaczął się kolejny sezon.
Moje róże dostają gnojówkę końską, którą zasilam je do końca maja. W połowie czerwca podaję im nawóz do róż.
Glamis Castle
Jagna popadało moja droga, a jakże. Dzięki temu nie muszę podlewać, co jest dla mnie zbawieniem.
FJ jest bardzo zmienną różą i pokazuje nam całą gamę barw. Właśnie od pomarańczu w pierwszej fazie, potem delikatnie łagodzi ten mocny kolor, przechodzi w morelowy, brzoskwiniowy, a dopiero w pełnym rozkwicie robi się różowa.
Tak do końca to wcale nie jestem pewna, czy na 100% to jest ona. Obie z Daysy mamy tę samą różę i dość długo szukałyśmy jej nazwy. Padło właśnie na FJ, bo w zasadzie tylko ona nam pasowała. Niemniej jednak jakiś procent niepewności zawsze pozostanie
Kiedyś moje RU było ładną różą, ale od trzech sezonów bardzo się cofnęła i nie pomogła zmiana miejsca, mocne cięcie, dobre jedzonko. Widocznie nadszedł czas aby się pożegnać. Na razie nie mam pomysłu co posadzić w tym miejscu, więc jeszcze siedzi...
W kwestii orlików napiszę jutro na pw.
Reniu rh lubią wodę. Widocznie ubiegłoroczna susza dała się Twoim mocno we znaki, skoro słabiej kwitły. Ja bardzo je lubię i jakoś tak mechanicznie przy podlewaniu róż, zawsze o nich pamiętam. Moje kwitną całkiem przyzwoicie.
Francois J prawie nie cięłam. Wiosną tylko to co podmarzło, a że niewiele, to i ciąć nie było co. Za to teraz musiałam co nieco pousuwać, bo trochę suchych gałązek się pokazało. Ona tak każdego roku pokazuje, co należy jej wyciąć. Po kwitnieniu będę zmuszona trochę ją podciąć, bo taras w robocie i fachowcy nie będą jej szanować. Zawsze coś im upadnie, a ja nie jestem w stanie stać im cały czas nad głową i pilnować by nic nie uszkodzili
Elwi 
Nieważne, która strona wątku. Ja też ostatnio nie nadążam wszystkich odwiedzić i ubolewam nad tym. Dni tak szybko płyną, tyle się dzieje, że trudno potem nadrobić te zaległości.
Princess Anne
Wandziu 
Ważne, że się odezwałaś i jesteś. Naprawdę nie ma znaczenia, która to strona.
Walkę niestety raczej przegrywam, ale nie będę już więcej biadolić, bo i tak nic to nie da. Kwieciaka naprawdę nikomu nie życzę. To wyjątkowo podła, nikczemna gadzina. Potrafi różę pozbawić 90% kwiatów. I pewnie, że można się z tym pogodzić przy dużej ilości krzaków. Jeśli jednak atakuje te, które kwitną raz, albo bardzo słabo powtarzają, to strata takiej ilości pączków już dość mocno boli
Cardinal Hume
Aniu anabuko1 każdy nowy kwiat cieszy, a teraz z każdym dniem będzie ich więcej i więcej. To najpiękniejsze chwile dla różomaniaczek takich jak ja
Souvenir du William Wood
Jolciu jeśli pojawił się u Ciebie kwieciak, to już Ci współczuję. To wstrętny szkodnik, którego ze względu na nikczemną posturę trudno zobaczyć. Czai się na tworzące pąki i tam składa jaja. Potem podcina pączek, który spada na ziemię. Po ok.trzech tygodniach wykluwają się larwy, które żerują na krzaku, by potem zejść pod ziemię na zimowanie. Wczesną wiosną wyłazi z ziemi i zabawa zaczyna się od nowa. Z tym, że już jest tego dziadostwa znacznie więcej. Jeden taki osobnik potrafi złożyć 60 jaj

Wyobraź sobie, że spada Ci 60 pączków, na które czekałaś cały rok. Może człowieka szlag trafić, prawda?
LO powtarza, ale już znacznie słabiej.
LO
A tak wygląda atak niszczylistki. Szczególnie upodobała sobie Ghitę Renaissance. Ta bidula nawet jeszcze nie zdążyła otworzyć kwiatu, a już ma wygryzione dziury.
Gipsy Boy
Munstead Wood
