Witajcie kochani...
Już tylko 8 dni nas dzieli od wyczekiwanej wiosny...
Ale dziś to bardzo mroźne powietrze dało się odczuć.Wcale nie wiosenne.
Ja jestem od czwartku wycofana z FO.Narobiło się zaległości co niemiara...
Ale od początku...
W czwartek będąc w pracy , ok.17 telefon ze szkoły. Syn na treningu siatkówki skręcił nogę , musiałam po niego pojechać i podjechaliśmy na urazówkę bo kostka spuchła. Bałam się czy czasem nie złamana.
Na pogotowiu zeszło nam dość dużo czasu, było prześwietlenie , czekanie i czekanie...w nieskończoność.
W końcu gips.
Niby tylko skręcenie stawu skokowego , ale aby uruchomić, założyli szynę.
Moje dziecko aż się popłakało, bo w środę grają ostatni ważny mecz w tej szkole...Aż mi przykro się zrobiło.
Ledwo z nim dokulałam się do domu, on na jednej nodze , bez kuli , w ręce nogawka spodni, które zlatywały mu z tyłka...i się zaczęło.Teraz jestem jego
prawą nogą 24h na dobę.
W piątek po pracy kontrola czucia i ukrwienia w poradni rejonowej. Znowu cała wyprawa żeby dostać się na kontrolę...

A miałam przygotowywać sałatki i inne dobre rzeczy na przełożoną imprezę urodzinową Mateusza. Dzień mi zleciał na niczym i mało co zrobiłam.
Sobota jak zaczęła się rano w kuchni, tak trwała na wieki...Potem goście a w niedzielę czyli dziś, byłam od 7 mej w pracy...Ani czasu nie było żeby choć na chwilę wyskoczyć do ogrodu podejrzeć co tam się dzieje..
Ale była też niespodzianka, dostałam od taty spóźniony prezent na dzień kobiet...
Ojczulek podarował mi różę w kartoniku - Metanoia róża pnąca. Tylko jestem ciekawa na ile się to sprawdzi i co wyrośnie z tego krzaczka...
A dziś wychodząc z psem na siku, na trawie naprzeciw nas, znalazłam coś......... i aż się zdziwiłam... Rosła tam piękna kępka przebiśniegów!!! Skąd? Nigdy w życiu jej tam nie widziałam .
Ale jak tu coś zobaczyć ,jak zawsze były tam krzaczory po pas.
W zeszłym roku ktoś wykupił tam działkę , będą się budować (ciekawe czy sąsiadka będzie zielonozakręcona

) i tym samym, w sezonie wykosili z trzy razy te chaszcze. Dlatego teraz cebulki dojrzały słonko i udało im się zakwitnąć.
Oczywiście już je zaadoptowałam.
Teraz pozwolicie że odpowiem moim gościom ...
Soniu patyczki w domu już się zielenią, ciepło to pączki robią się coraz większe...
Przyjechały też patyki od Małgosi Pepsi - dziękuję kochana. Pobawię się trochę nimi a nóż coś z nich wyjdzie.
Martuniu dzieci już nie korzystają z domku więc pora zrobić w nim porządek.
Aniu floksy bardzo szybko wykiełkowały, szałwia trójbarwna również. Mam jeszcze jej trochę w zapasie więc mogę też jeszcze dosiać prosto w gruncie.
Dmuszka siałam po raz pierwszy, bardzo jestem go ciekawa...
Carterko czyżbyśmy się umówiły na te prace ...

na to wygląda...
Fajnie że u ciebie tez nasionka wzeszły. Mnie przeraża tylko brak miejsca na rośliny ,które trzeba będzie przepikować niedługo...
Anitko moje patyki też niedługo listki wypuszczą bo w domu ciepło. Już mają zielone noski nabrzmiałe. Tylko czy dadzą radę z korzonkami...Trzymajmy kciuki...
Elu moc roboty to my wszystkie mamy o tej porze. Ale dobrze że nas ona cieszy...
Zuza trzymaj kciuki za hortensjowe patyczki...Jak się uda to się z tobą podzielę...
Muszę ci powiedzieć że już trzy swoje małe hortensje mam. Tamte patyczki były wsadzane prosto do ziemi.
A dziś podglądałam róże z patyczków które jesienią wetknęłam w ziemię. Chyba wszystkie się
przyjęły bo widzę delikatne czerwone noski....

Ale się cieszę...
Więc dziewczynki , jeśli która będzie miała na zbyciu patyczki róż po cięciu ,piszcie...
Małgosiu no raczej w torebce to będzie im trudno wykiełkować...
że cię też ręce nie świerzbią do tego siania...Mnie to już kiedy nosiło...