Witam Cię, Masko!
Ciebie też podglądałam cichaczem od jakiegoś czasu, ale przyznaję się dopiero teraz
W ogóle lubię czytać wątki małopolskie, zwłaszcza kiedy tęsknice za Krakowem mnie dopadają. Na eksplorację terenu trochę za późno się zabrałam, w zasadzie dopiero rok przed przeprowadzką śmigałam rowerem po okolicach. Zakochałam się i...wyjechałam.

A małe podkrakowskie miejscowości są tak piękne i zadbane, ja nie wiedziałam czy mam rower prowadzić czy zdjęcia robić... Czasami próbowałam naraz... Babki są śliczne, przynajmniej lancentowate. Popróbuję też ze zwyczajną, może wypielęgnowana zajaśnieje nieznanym blaskiem
Szczawiu spożywałam stanowczo w nadmiarze, choć to podobno niezdrowe. No ale jeśli w perspektywie na później miałam tylko ten mielony z badylami ze sklepowego słoika
W tym roku już się trochę przyłożyłam - na parapecie mam szalone kieły (bo już nie kiełki) papryki, karczochów i poziomek, sałaty i rzodkiewki już wschodzą, a w koszyku nasion do wysiania jeszcze cała moc...
Tylko żeby zagospodarować choćby metr kw. pod warzywka, muszę kopać i czyścić ziemię przez godzinę. Za to potem będę tylko leżeć w hamaku i się obżerać, kwiatków chmurę wdychając [jasssne:]