Widzę, że alokazja okazała się dość przebiegła

I co myślicie o tych dziwakach na pniu? Małe alokazyjki???
A teraz przedstawię historię nasych ulubieńców.Zaczęło się zimą gdy w jakimś hiper zobaczyliśmy dzbaneczniki. Urzekły nas swoimi wielkimi i pięknymi dzbanami. NIestety cena nas odstraszyła. Zaczęliśmy się zaczytywać w necie na temat tych roślin i tym bardziej chcieliśmy mieć w domu takiego zjadacza much

Po jakimś czasie dostaliśmy od "znajomych naszych znajomych" małą szczepkę, żywcem wyrwaną od roślinki matecznej. Niestety nie przyjęła się nam. Listki brązowiały i usychały jeden po drugim.. W lutym dostałam od ślubnego na urodzinki upragnionego dzbanka-takiego za pół ceny, bez dzbanków, który prawdopodobnie dość dłuuuuugo stał w kwiaciarni. Nie był zbyt efektowny - same liście. Powiesiliśmy go nad blisko 200-litrowym akwarium i do tej pory parokrotnie w ciągu dnia spryskujemy wodą destylowaną, aby zaspokoić jego potrzeby.
Potem na początku wiosny kupiliśmy pęknego dzbanecznika w pobliskim sklepie ogrodniczym. No i cena była przystępna-o połowę mniejsza niż w hiper. A roślinka piękna, świeżutka z ślicznymi dzbanami. I choć roślinka miała się nieżle-rosła i listeczki miała żywo zielone, to dzbanki, jeden po drugim zaczęły usychać...

Uschły do połowy i tak zostały. Ostatnio ku naszej ogromnej radości...na nowych liściach odkryliśmy małe dzbaneczki i sporo dobrze zapowiadających się zalążkow dzbanuszkowych

Ależ mamy radochę
Oto w chwili obecnej dzbanecznik, który w chwili zakupu dzbanów nie posiadał:
A to nasza nowa, 4-centymetrowa radocha
Tutaj młodzieniec blisko 2-centymetrowy
Wkrótce fotki drugiego dzbanuszka
