Fabiola, generalnie u mnie nie ma strat w żurawkach, niektóre mają główną rozetę suchą, ale mnóstwo bocznych odrostów, wiec tylko czekać jak urosną.
Małgosiu, wgrałam zdjęcia, za chwilkę.
Przemku, a ja powoli kompletuję zamówienia.
Grażynko, na pewno, bo jak jesteśmy u koleżanki to zawsze do Cieszyna jedziemy.
Iwonko, i pierwszy i drugi, tylko zadzwoń wcześniej.
Bożenko, bardzo bym chciała, ale zobaczę, Ty jesteś z tych co zawsze na miejscu.
Ok, obiecałam naukę, mam nadzieję, że będzie to w miarę czytelne.
Tak wyglądają stare żurawki, to wiecie , bo i u Was takie są.
Wykopujemy całą kępę.
W zależności od odmiany i chęci rozmnażania, kępy są różne, czasem jest kilka prawie jednakowych ogonków, czasem jest jedna centralna, wyschnięta rozeta i wiele obok maluchów.Można używać noża do rozcięcia, lub spróbować rękoma rozdzielić kępę na kilka.Jeżeli boicie się tak drastycznie dzielić , po prostu przetnijcie na pół, to już też wystarczy.
U mnie po podziale wyszło kilka roślinek.
Czyścimy roślinkę z resztek starych liści, i skracany prawie wszystkie ogonki liściowe.
Czasem są ładne korzenie, więc nie ma potrzeby używać ukorzeniacza, ale niektóre są bez korzeni, więc wtedy lekko moczymy w ukorzeniaczu.
I wyszło tyle nowych roślinek.
Sadzimy bezpośrednio do gruntu, lepiej się ukorzeniają niż w doniczkach. Czasem na tę ilość coś wypadnie, ale to i tak niezły wynik.
Posadzone w gruncie z podziału jesiennego już mają nowe ,liście i teraz pójdą na nowe docelowe miejsce.
I widoczek wiosenny.
